Podczas seansu miałem wrażenie, że oglądam film telewizyjny. Mało znani aktorzy, kameralność i niski budżet. R. Janes starał się stworzyć komedię kryminalną, ale zbyt wiele tu niedociągnięć. Widać, co chcieli osiągnąć twórcy, ale czy im się to udało, jest dla mnie kwestią dyskusyjną. Postacie są papierowe, dowcipy nieśmieszne, a przesłania próżno szukać. Historia jest naprawdę grubymi nićmi szyta. Jeżeli ktoś rzeczywiście chce obejrzeć film o fałszerzach sztuki, to polecam „Vinci” J. Machulskiego.