Boże, ile można? Kolejny zlepek dwóch innych dzieł z wplecionym narracyjnym gównem, mającym odpowiadać za flow filmu, a powoduje to jedynie jeszcze większe zamieszanie. Dwa filmy połączone to : La Casa del Terror z 1960 (stąd wzięto wilkołaka) oraz, ponownie :D, La Momia Azteca. Średnio widzi mi się oglądanie ciągle tego samego, beznadziejnego stylu. Początki Warrena całkiem fajne, 3 filmy klasy C trzymające jakiś poziom, a przede wszystkim oryginalne. Rok 1964 - szkoda czasu, jeśli oglądało się pierwowzory filmowe (mi się to udało) 2/10, liczę na więcej z kolejnymi dziełami.