W 2006 roku u mnie w Radzyminie pojawiły się takie dwie dziwne kule 100 metrów za
przystankiem. Ludzie się bali podejść. Byli niby z metalu, niby z plastiku. Miały taką dziwną
niebieskawą barwę. Ja oczywiście muszę wszystko sprawdzić. Wziąłem więc komara po dziadku
z taką śmieszną przyczepą i pojechałem wieczorem. Dalej leżało. Miałem taki wielki koc, którym
owinąłem jedną kulę i zawiozłem do nas na podwórko. Wtedy zaczął padać deszcz i ta kula
zaczęła syczeć. Robiła takie "psss-psss-psss, chrrr-chrrr-chrrr. Nie było mi do śmiechu. Robiło
się coraz mniejsze, parowało i śmierdziało. Rano nie było kuli ani śladu. To był dopiero
początek. Następnego dnia poszła po Radzyminie fama, że na przedmieścia zdechły bez
powodu trzy psy. Jednego dnia. Dwa dni później na cmentarzu żołnierzy polskich coś połamało
równiutko chyba ze trzydzieści nagrobków. Przy wylotówce na Warszawę regularnie gasły silniki
samochodów. Traciły ciąg i nie mogły jechać dalej. Normalnie szok. Ludzie udawali, że nic się
nie dzieje, ale legendy zostały. Filmy przedstawią to w taki śmieszny sposób. Jakieś potwory,
humanoidy. Tymczasem przybysze z kosmosu działają zupełnie inaczej.
Kilka lat temu kilkanaście wielorybów i delfinów wypłynęło na brzeg w okolicach wysp Bahama i na nim zginęło. U wielu z nich można było zauważyć krewienie śródczaszkowe. To też na pewno UFO! Ale... Po jakimś czasie NASA przyznało się do tego, że testowała jakiś nowy bardzo dokładny sonar, który wytwarzał bardzo silne fale dźwiękowe. Ty też pewnie znalazłeś jakiś radioaktywny syf, który zgubiły jakieś służby - jeśli Twoja historia w ogóle jest prawdziwa. Jakbyście wiedzieli jaki syf do nas przywożą zza granicy, to od razu byście się spakowali i stąd wyprowadzili. Poza tym dlaczego niczego nie nagrałeś lub nie zrobiłeś żadnego zdjęcia? Na pewno w kosmosie istnieją inne organizmy niż człowiek, które mogą być w większym lub mniejszym stopniu rozwinięte. Przecież już nawet Marsjan odkryto, którzy okazali się być mikroorganizmami - bakteriami. Więc nawet na Marsie jest jakieś życie, choć niekoniecznie są to zielone ludziki.
Zielone ludziki to puszcza wszędzie Putin. Zdjęć nie porobiłem. W ogóle o tym nie myślałem. Na początku wyglądało to dziwnie, ale że mogą to być służby lub wojsko, pomyślałem o tym dopiero o wiele później. Miałem potem długo taki pałer, jakbym dostał jakąś gigantyczna dawkę amfy.