Uwierzyłem Scottowi i tak jak on kibicowałem mu, by się pozbył pana Woodcocka. No ale pozory mylą. A komedyjka w sam raz na przeciętnie spędzone 80 minut. Jakaś taka bez polotu. A szkoda, bo patrząc na 'starszą' obsadę można się było spodziewać lepszej rozrywki. No ale głównym aktorem jest Seann William Scott, czyli etatowy komediowy głupek. No i film jest taki trochę głupkowaty, choć z drugiej strony czasami powściągliwy. Twórcy chyba sami nie wiedzieli, w którym kierunku zmierzać i takiego rozdwojenia jaźni dostaje widz, czyli ja, czyli 5/10.