Taak, początek zwiastuje całkiem ciekawy temat. Szczególnie zaintrygował mnie fakt, że Reed przyznaje się przed widownią, że nie oddał dziecka Galactus-owi, by ocalić Ziemię.
Naprawdę podziwiam, bo film kreuje go na gościa nauki. Na pewno spodziewał się odpowiedzi od tłumu.
Niestety po tym motywie wiele rzeczy leci na ryj. Logika już dawno poleciała na zbieranie ogórków, więc jej tu nie ujrzymy. Ale te teksty i decyzje i ... to co się dzieje dalej.... to ja nie wiem kto to wymyślał... jeśli był tam jakikolwiek proces myślenia...