Moim zdaniem trochę drętwe aktorstwo, film nudny, kompletnie nie wytrzymał próby czasu, radzę raczej obejrzeć Interkosmos - jest chociaż zabawny.
IMHO Interkosmos to jest żenada, nędzne anaukowe popłuczyny. Taki film dla dzieciaków, które za dużo nie kumają z chemii i biologii. Moranisa nie da się tam wytrzymać, i te idiotyzmy że nagle bohater w swojej łódce wskutek pocałunku między jego narzeczoną i Moranisem teleportuje się z krwiobiegu Moranisa do macicy narzeczonej...
Absolutnie nie twierdzę, że film ma coś wspólnego z faktami powiedzmy naukowymi, właściwie to jest głupi i trochę infantylny. Moim zdaniem jest dość zabawny, krzywdy nie zrobi w jakieś leniwe niedzielne popołudnie. A na dodatek śliczna jeszcze Meg i z sentymentu pani doktor, która kiedyś była apetyczną służącą w Nieustraszonych pogromcach wampirów..
No widzisz, a dla mnie sens science-fiction polega na tym, że ona oprócz rozrywki pokazuje świat zgodnie z wiedzą naukową...
Dla mnie również, żadnej rozbieżności tu nie mamy, ja bym ewentualnie powiedział, że zgodnie z naukowymi przewidywaniami, ale nie czepiajmy się szczegółów - w tym temacie nie polemizuję. Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem film "Fantastyczna podróż" jest słaby, a porównałem go akurat do Interkosmosu bo to jeśli nie nowa wersja to przynajmniej oczywista inspiracja. Tylko tyle.
Wg mnie główna "wada" "Fantastycznej podróży" polega na tym, że jest ona zrobiona inaczej, niż jest przyzwyczajony współczesny młody widz. Ale ponieważ do najmłodszych osób nie należę, więc dla mnie to jest zaleta. Ja np. nienawidzę "dynamicznego", rwanego montażu, sekundowych "teledyskowych" ujęć, kręcenia z ręki, a nade wszystko filmów udających dokumenty i tzw. "found footage".
No widzisz, tu też jesteśmy dość zgodni, choć ja raczej zwykle nie generalizuję. Staram się po prostu dzielić filmy na dobre i złe. Nie lubię musicali, ale lubię Skrzypka na dachu i Hair, też nie lubię found footage, ale Dystrykt 9 jest znakomity i nieźle się ubawiłem na Co robimy w ukryciu. Nie cierpię tylko filmów z gadającymi psami. Lubię kino sprzed dziesiątek lat, dlatego po ten film sięgnąłem. Moim zdaniem nie jest on jednak najlepszą reklamą tamtej ery ze wzgledu na drewniane aktorstwo. Nie umiem opisać go zbyt dobrze bo nie przykuł wystarczająco mojej uwagi. Może obejrzę go jeszcze kiedyś jak na niego trafię i spojrzę laskawszym okiem, lecz na razie moja lista zaległości tylko się wydłuża o godniejsze pozycje.