Przed chwilą obejrzałem na dwójce. Właściwie w ostatniej chwili zdecydowałem się oglądać. Nie liczyłem na coś wspaniałego. Film mnie zaskoczył. W większości pozytywnie. Z jednej strony wspaniała animacja, no 9,5 na 10, dubbing polski jak zwykle trzyma poziom, ale film trochę "siadł" pod względem fabuły. Trochę zbyt sztampowa. Poza tym ciężko było stwierdzić do kogo kierowany jest ten film. Do dzieci raczej nie. A do dorosłych też nie do końca. Grupa docelowa nie została wogóle dobrana. Takie odnoszę wrażenie. Film balansował na linie i nie wiadomo na którą stronę się bardziej przechylał.
9,5 ? gdzie tutaj można dać taką ocenę? Ja tego nie rozumiem, kompletnie. Fabuła? okropna pomieszanie z polataniem. Wygląd postaci nie jest wcale lepszy, a polskie dubbing kompletnie tu nie pasują. Dzieci? boże lepiej, żeby tego dzieci nie oglądały bo im kuku zrobi na całe życie taka bajka, a dorośli to już zależy na jakim poziomie intelektualnym są. Bez urazy. Ja tej bajki nie polecam. Obejrzałam cała, bo nie można oceniać książki po okładce, ale nigdy więcej takiej męczarni. Pozdrawiam.
Moim zdaniem to dość fajna animacja, owszem, napewno nie najwyższych lotów, ale oglądałem z zaciekawieniem, polski dubbing daje radę, dialogi fajne. Po prostu Wes Anderson.
"Po prostu Wes Anderson" - to samo pomyślałem po seansie. Podobał mi się. Trochę się pośmiałem, fabuła też fajna. Niezbyt lubię ten sławiony polski dubbing ale oglądało się przyjemnie. Kolejna dobra produkcja Wesa.
Przecież napisałem że dla dzieci ten film raczej nie jest. Po prostu jak go reklamowali na dwójce można było odebrać takie wrażenie. Animacja nie była najgorsza. Ja zawsze doceniam lalkową jaka by nie była, bo twórcy nie idą na łatwiznę.
Jedyne co mnie wkurzało w tej animacji to momenty w których lisy szybko biegały lub kopały w ziemi. Wtedy twórcy trochę szli na łatwiznę ewidentnie.
Wiecie co to jest animacja poklatkowa? Nie rozumiem ludzi, którzy mówią o łatwiźnie. Spróbuj zrobić 10 sekund takiego filmu.
Pomogę. Film przeznaczony jest dla głupich Amerykanów. Ogólnie filmy Wes'a nie są zbyt ambitne. Mętny scenariusz i nierzeczywiste dialogi oraz marne nawiązania do znanych scen mają nadawać jego filmom 'kultowości'. 'Grand Budapest Hotel' jest o tyle trafionym wyjątkiem, że nawiązuje do banałów i ta banalna forma wygląda na przemyślany zabieg. Z głupoty tego obrazu śmiałem się przez cały seans. Film o liskach to kompletna żenada. Podchodziłem trzy razy, ponieważ za dwoma pierwszymi próbami zasnąłem w połowie tego 'arcydzieła'.
Tyle że ten cały Wes o którym mówicie, nie wymyślił historii o lisach. Film powstał na podstawie książki dla dzieci autorstwa Roalda Dahla. Nie pierwszy raz ktoś sięga w ekranizacjach po jego książki. Że wymienię choćby "Charlie'go i Fabrykę Czekolady". Także te zarzuty chyba raczej należy kierować w stronę pisarza, choć z drugiej strony może Wes Anderson dodał tam złych składników.
P.S O co chodziło z tą sceną w której Lis miał takie kręćki w oczach zaraz po ucieczce przed psem. Myślałem że został przez niego ugryziony. Pies chorował na wściekliznę. Ale potem nic się nie działo.
Ze zmęczenia/przerażenia Lis nie wiedział, co się dzieje, stąd te kręćki i gest ręką - zupełnie tak samo zrobił Opos przed pierwszym skokiem na farmę.
No, nie wiem, czy taka to głupota. Wiele osób zarzuca Andersonowi, że robi filmy o niczym. Nie wiem dlaczego.
Ten tutaj jest o niespełnieniu w szarzyźnie codziennego życia, o heroicznej w swej irracjonalności walce o lepsze jutro, którą podkreślają bezustanne przytyki pani Lisicy (skąd my to znamy, panowie?) . Jest również krytyką bezmyślnego ludzkiego bestialstwa. Wszystko w wyjątkowo oryginalnej, ironiczno-kpiarskiej, ewidentnie satyrycznej oprawie. Nikt tak jak Wes nie potrafi budować poważnego nastroju przy pomocy pozornie komicznych zabiegów.
Moja żona chichotała przez pół filmu, zauroczona figlarnością reżyserii i wielu ujęciowych smaczków. Ja nie mogłem się nadziwić, dlaczego nie zwraca uwagi na tragizm losu rodziny lisów.
Na pewno bardziej przyjazny dzieciom, niż większość produkcji Tima Burtona. Myślę, że dzieciom w wieku 10+ lat może się spodobać, zwłaszcza tym spokojnym. A dorośli, którzy lubią humor absurdalny, nie będą narzekać :)
Jeśli wierzyć opiniom amerykańskich internautów, reżyser słynie z oryginalnych, łamiących schematy filmów, więc pewnie nie chciał się martwić czymś takim, jak określanie grupy docelowej odbiorców. Taki hipster.
podpisuje sie scenariusz był naprawde słaby ,
ukradł im po jednej kurze , po jednym napadzie i rolnicy już tacy wkurzeni .. lipa
i wolał bym aby akcja toczyła sie na zewnątrz a nie pod ziemią bo bo wizualne bardzo piękny film,
Fajnie to wymyślił Anderson ale mógł bardziej popracować nad scenariuszem
Anderona chyba nie interesuje tak bardzo fabuła, jak wywoływanie wrażeń. Pokazuje wszystkim nam znane, bywa że często spotykane (niestety) problemy, ale przez dziwaczną dynamikę postaci wyświetla je jakby w krzywym zwierciadle. Dzięki temu zabiegowi można sobie zadawać pytanie: "czy to wszystko, czym się przejmujemy, naprawdę jest aż takie ważne?".