Adaptacja niestety nie dorównuje powieści. Trzeba przyznać że na owe czasy było to jednak pewne osiągnięcie, jednak fabuła jest mocno spłycona, a niektóre rozwiązania są z dzisiejszego punktu widzenia archaiczne. Zakończenie nie jest złe jednak znacznie lepszym wyjściem byłoby sfilmowanie epilogu. Wątek Menesa i Pentuera został zminimalizowany z pewną szkodą dla filmu. Niektórych wątków nie sposób zrozumieć bez znajomości książki - np. (skądinąd, z racji użycia oryginalnego dialogu, bardzo dobra) rozmowa Dagona z Hiramem. Niektóre sceny nie są tak dobre jak mogły by być jednak trudno powiedzieć że film jest nieciekawy.
Właściwie się zgadzam z przedmówcą, trzeba oddać sprawiedliwość Kawalerowiczowi, który ten film robił 40 lat temu - film jest interesujący, jednak raczej nie dorównuje powieści. Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia - szczególnie młody Ramzes jest zupełnie inny w książce... Ma tam nawet poczucie humoru (często się śmieje), w ogóle w książce jest o wiele ciekawszą postacią, wielobarwną, nie tak jak w filmie, gdzie Zelnik gra właściwie na jednej nucie, z jedną buńczuczną miną. Nie wyszło mu to za bardzo, ale był młody, więc cóż.
Ogólnie jednak jestem na "tak".
Pozdrawiam miłośników prozy XIX-wiecznej. :)