"Kraina fast foodów". Przed obejrzeniem ekranizacji zastanawiałem się, jak można ten typ literatury (popularnonaukowa) przenieść na ekran. Okazało się, że da się - problemy, które autor (a przy okazji współscenarzysta) opisał w swojej pracy (400 stron - bez przypisów) zostały "wtopione" w fabułę, ale zarówno akcja jak i "publicystyka" nie wykluczyły się nawzajem:)
A jeśli chodzi o film, to bardzo mi się podobał.