mają niemieckie imiona i akcent... Przypadek? ;)
"Pamiętacie państwo Byczka Fernando? Byczek ten nie przejawiał zapału do walki i wolał skubać kwiatki - stokrotki i bławatki. Nawiasem mówiąc jego twórca, amerykański pisarz Munro Leaf, podzieliłby zapewne los mordowanych ludzi i zwierząt, gdyby w latach trzydziestych lub w okresie drugiej wojny światowej pojawił się w nazistowskich Niemczech, tam bowiem jego książkę palono - jako propagandę pacyfistyczną. Hitlerowcy bowiem byli pasjonatami wszystkiego, co w ich zboczonych umysłach symbolizowało wyższość rasy panów nad zwierzętami i „podludźmi”. Takim symbolem „wyższości” była też dla nich corrida. Byczek Fernando to piękna bajka, mająca uczulić nas na cierpienie. Jednak w prawdziwym świecie ludzie oduczyliby byczka Fernando pacyfizmu. Na przykład wbijając mu szpilki w jądra."
Szkoda, że niektórzy w naszym kraju nie potrafią wyciągnąć wniosków...
niestety....