Tori Coro zostaje znaleziona martwa z licznymi obrażeniami ciała. Windsor przeprowadza się w okolice, gdzie żyła jej siostra, by wszcząć własne śledztwo.
Ktoś się mocno inspirował "Kickboxerem" z JCVD. Jest dziewczynka, która walczy i umiera. Pojawia się jej siostra i nagle w miesiąc uczy się walczyć, żeby znaleźć mordercę. Okazuje się, że wiele rzeczy jest przeniesionych 1-1, tyle, że w świecie MMA a nie sportów kopanych. Nawet owa dziewczynka jakąś laskę pakuje.
No cóż... się słabo klei i problematyczne jest to, że wszystko jest bezcelowe. Finał mega głupi i brakuje w nim tylko melodii z "Kubusia Puchatka" lub "Troskliwych misi".
Obejrzałem przez sentyment do Mieshy Tate. Kogoś przerósł ten temat :(