PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10015975}

Filip

7,1 31 862
oceny
7,1 10 1 31862
6,8 44
oceny krytyków
Filip
powrót do forum filmu Filip

I opowiedzenie nam niby jednostkowej historii radzenia sobie z niewyobrażalnym bólem i stratą. To wreszcie taka bardzo ludzka, prawdziwa opowieść o zachowaniu godności w sytuacji, gdy ta godność jest niszczona na każdym kroku. Niezwykła, fascynująca rola Kulma.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Ja też bym chwalił ten film za odejście od wyświechtanej martyrologii. Ale dlaczego poszli w nazisploitation? Nie ma czegoś pośrodku?

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Problem tylko w tym, że wątki "narodowej martyrologii" (polskiej i żydowskiej), jeśli porównamy film z pierwowzorem literackim, zostały przez twórców dodane (np. nieświadome zasługi dla Polski przy akcji podziemia, strzelanie do tańczących na sali balowej). Można zastanawiać się, na ile dodanie tych wątków spowodowane było chęcią naturalnego udramatyzowania powieściowej akcji na potrzeby filmu, a na ile było przystosowaniem bohatera powieści do bardziej "narodowych", wojennych wzorców. Oczywiście, nie jest to tak proste (tu plus dla twórców), bo to przywołane przeze mnie strzelanie- w ramach indywidualnego (jeżeli w ogóle można tak powiedzieć) odwetu za zabójstwo bliskich- do tańczących wcale nie jest jednoznaczne moralnie: obrywają wojskowi, ale też mała dziewczynka. Bohater "odzyskuje sprawczość" bohatera wojennego, ale zemsta na wrogu jest tu "ślepa", rodzi więc wątpliwości moralne.

Oczywiście, bohater mści się już seksualnie, ale nawet zakończenie relacji wychodzącej poza schemat zemsty, bo relacji romantycznej, z Lisą, jest w filmie uwznioślone moralnie. Powieść była pod tym względem bardziej przewrotna. Powieściowy odpowiednik Lisy, Hella, "zdradza" Filipa ze swoim, urlopowanym na krótko z wojska, narzeczonym (tak, tak) i to właśnie jest, prozaicznym wręcz, powodem rozstania.

W filmie nie usłyszeliśmy z ust bohatera:  "— Pluń na ideały i narodowe przykazania — dręczyłem go na zasadzie borowania bolącego zęba. — To, że Niemka, nie ma żadnego znaczenia. Natomiast znaczenie ma fakt, że łamiesz kretyńskie, nieludzkie prawa i zakazy. A dla mnie to cholerna frajda". W tym momencie- jeśli poruszamy temat polskiej martyrologii- trzeba też nadmienić o tożsamości filmowego Filipa. Jeśli nie mamy tu typowego polskiego bohatera, to siłą rzeczy nie powinniśmy oczekiwać typowej filmowej polskiej martyrologii. Zatem nie tylko przez literacki pierwowzór, ale też przez nadanie bohaterowi żydowskiej tożsamości, twórcy mieli ułatwione zadanie.

Mam wrażenie, że filmowy Filip bardziej ma przypominać pod tym wzgledem samego Tyrmanda niż powieściowego Filipa. Ale czy przypomina Tyrmanda? Maryla, matka Tyrmanda, wychowywana przez wuja Jakuba Oliwensteina, miała podobno duży wpływ na Leopolda. Jakub był spolszczony, uważał się za- jak pisze Marcel Woźniak ("Tyrmand. Pisarz o białych oczach")- "stuprocentowego Polaka w pierwszej kolejności, za Żyda- w drugiej", podobnie mogło być z samą Marylą. Na pewno sam Tyrmand miał tożsamość polską, powieściowy Filip- będący do pewnego stopnia odzwierciedleniem samego Tyrmanda- także ma taką. Rzecz jasna, prawem twórców jest zmieniać przy adaptacji co im się podoba, więc mogli filmowemu Filipowi nadać tożsamość polsko-żydowską (żydowsko-polską), więc narazić go na dodatkowe zagrożenia, jakie, z racji pochodzenia, czyhały na samego autora "Filipa", ale nie wypadło to do końca przekonująco (np. tyrada bohatera po zabiciu Pierre'a w hotelu). Rozmyło to przy okazji (i przez to) ten właśnie transgresyjny, nie polsko- martyrologiczny charakter powieści. Pewnie dlatego, że polski widz chyba nie jest nadal gotowy na tyrmandowskiego Filipa. A tym bardziej nie jest gotowy na dość żydowskiego Filipa (Kwiecińskiego), który w filmie mówiłby prowokacyjnie o pluciu na narodowe, polskie ideały.

ocenił(a) film na 7
Lukasz_Gugulski

Książki nie czytałam, ale z tego co piszesz warto nadrobić, żeby mieć bardziej tyrmandowskie spojrzenie. Dziękuję za ciekawy komentarz.

ocenił(a) film na 5
Agatonik

W sumie "Filip" najbardziej mi się podobał z powieści Tyrmanda, poniekąd też ze względu na to, powiedzmy, nieortodoksyjne podejście do tematyki wojennej. Co ciekawe, sam autor odnosił też powieść do czasów, w których ją pisał (1959): "'Filip' był powieścią ideowo zaangażowaną: wołał o świadomą postawę konsumpcyjną, która w pewnych warunkach jest jedynym skutecznym oporem, zaś w ramach oszalałego od hipokryzji gomułkizmu stanowiła wzorzec postępowania, znienawidzony przez wielkorządców. Nie dawać się, demaskować, wierzyć- oto była przesłanka 'Filipa', zaś hitlerowska metafora stanowiła literacką konieczność chwili". Tak przynajmniej pisał o tym parę lat później w paryskiej "Kulturze". Dziś ten sens powieści jest raczej mało dostrzegalny, nie przeszkadza to jednak w czytaniu powieści jako powieści po prostu o wojnie. Pokazuje to natomiast, jak bardzo postawa bohatera powieści była dla Tyrmanda ważna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones