Kolejne podejście do multiversum tym razem od strony WB. Moim zdaniem Marvel zrobił to znacznie lepiej. Flash jest niezłym filmem, od strony wizualnej jest całkiem spoko, ale to co robią z logiką to pasuje do działu hard. W tym filmie nic się kupy nie trzyma. Jest wiele sposobów jak ocalić matkę flasha. Z pomidorami nie wyszło, to mógł pozabierać wszystkie noże, przebić koło w aucie, zbić szybę, uszkodzić gaz, zamówić pizzę na obiad, a przede wszystkim, zobaczyć co tak naprawdę się stało i kto zamordował jego matkę. Idąc dalej, jest gorzej. Skoro podróż w czasie produkuje 2 Barych, to kolejna podróż produkuje kolejnych? Po przedstawionej bitwie, powinniśmy mieć co najmniej 8. Potem, skoro mówimy o konsekwencjach swoich działań, ginie młody flash i przez to znika 'flash potwór', jeśli jest taka zależność, to dlaczego oryginalny Bary nie dostał blizny na twarz?
Słowem podsumowania, dobra rola Michaela Keatona. Film może się podobać, jeśli przełkniemy gwałcenie logiki co kilka minut.