Od animacji, poprzez muzykę i fabułę. Film jest cudowny, zrealizowany ułamkiem budżetów wielkich produkcji, a pod tyloma względami od nich lepszy. Animacje i zachowanie zwierząt zrobione w "zwierzęcy" nie ludzki sposób. Nie ma tu cudownych super-bohaterów czy zwierzaków gadających ze sobą. Są istoty, próbujące na swój sposób współpracować, by przetrwać. Brak dialogów to zresztą moim zdaniem jeden z lepszych aspektów Flow. Film pouczający, dający Widzom wyciągnąć własne wnioski. Idźcie proszę do kina, niech Flow zarobi, niech da przykład, że w dzisiejszym świecie remakeów i głupawej tandety można zrobić jeszcze coś pięknego. Ode mnie 9/10, jest to rewelacja i szczerze życzę Oskara.
Na koniec uwaga do rodziców, planujących zabrać ze sobą do kina swoje pociechy. To, że na plakacie jest "słodki kotek" nie oznacza, że jest to film dla małych dzieci (dla większych tak). Jest kilka scen, które podczas mojego seansu zaczęło po prostu ryczeć "mamo, co się stanie z kotkiem, mamooooo!". No, nie pomagało to w odbiorze filmu. Pomyślcie, poczytajcie o czym jest film zanim zabierzecie na niego swoje dziecko.
Ja sam przeraziłem się w momencie łamania skrzydła ptakowi przez współplemieńców i wygnania go ze stada. Drastyczna scena. Raczej nie dla dzieci. Film filozoficzny o sensie życia, walki z przeciwnościami losu. Jak dla mnie jest on dla dorosłego widza.
Ja absolutnie nie pozostałem obojętny na wdzięki "Flow", ale co do piękna to mam zastrzeżenia. Według mnie piękna jest animacja, a więc aspekt techniczny. Natomiast sam film jest oryginalny i przygnębiający. Styl prowadzenia opowieści i powolne tempo mnie po pewnym czasie przytłoczyło. Wartości, które reżyser chciał wyeksponować nie są też niczym nowym. Poświęcenie czy umiejętność współpracy ponad podziałami w obliczu zagrożenia pojawiały w wielu innych filmach, ale pokazane były w bardziej przystępny sposób. Oczywiście są też inne smaczki.
Filozofia filozofią, ale tym razem ciężko mi się to oglądało. Po 40 minutach czułem, że nie porywa mnie to dzieło pozytywnie. Po prostu zmęczyłem się i zasmuciłem. Czy tak powinien czuć się widz w trakcie oglądania i po projekcji?
Może rzeczywiście "piękny" to złe określenie, chodzi o dopracowanie, pieczołowitość przy produkcji. Ciężko dobrze to określić, sam film faktycznie nie jest lekki w odbiorze, choć dla mnie to zaleta, nie wada.
Mam to samo, wyszedłem z kina przygnębiony, smutny i przemielony. Minęło parę godzin i ciągle to czuje. To super, że film nie pozostawia obojetnym, ale czy naprawdę potrzebujemy tego w tych czasach?
Uważam, że reżyser trochę popłynął ze swoją ponurą wizją świata :) Nie każdy film musi wywoływać uśmiech na twarzy widza, ale jeśli chce się przekazać coś pozytywnego to wypadałoby dać przynajmniej poczucie nadziei...
"Flow" nie ma zbyt pozytywnego wydźwięku. Mamy podróż kilku postaci i obserwujemy ich postawy, charaktery i przemiany. Taka lekcja życia. Niektórzy są zdolni do poświęceń i obrony słabszych, inni potrafią być egoistami i materialistami. Jeszcze inni pojawiają się w naszym życiu tylko na chwilę (najczęściej wtedy kiedy czegoś chcą), a nieliczni zostaną na dłużej... I tak to jest z tymi relacjami, przyjaźniami itp... "Flow" mówi między innymi właśnie o tym, ale to poczują głównie ci, którzy doświadczyli życia na własnej skórze. Niby banał, ale jest to materiał na film.
Nie polecam osobom, które zmagają się z depresją albo mają akurat ciężki okres w życiu. "Flow" zniszczy wasz nastrój jeszcze bardziej.
Ale czy każde dzieło musi porywać pozytywnie w sensie radości? Chyba nie o to chodzi, żeby każda forma rozrywki dostarczała nam tylko śmiechu i pozytywnych emocji. Czasem film czy tez inna forma sztuki może nas zmusić do refleksji nad życiem, nad naszym postępowaniem, nad relacjami. Oglądając Flow miałam momenty gdzie się śmiałam (kot reagujacy na odbicie światła w lustrze, lemur który musi zbierać rzeczy ciągle śpiąca kapibara), a tez były momenty wzruszenia. Ten film przepięknie nas przeprowadza przez wachlach emocji.
Oczywiście, że nie każdy film musi wywoływać radość. Podobnie jest ze smutkiem, strachem, wzruszeniem czy obrzydzeniem. Mamy do dyspozycji różne gatunki filmowe i pomysły twórców...
Twierdzę jednak, że kino powstało przede wszystkim po to, aby dawać widzom szeroko rozumianą rozrywkę. Bez względu na to czy jest to horror, komedia czy dramat, widz po obejrzeniu filmu powinien mieć poczucie przypływu energii. Czy po "Flow" poczułaś coś takiego? Ja cenię sobie filmy, które zmuszają do refleksji, dzięki którym odzyskuję wiarę w świat albo mówią o ważnym zjawisku społecznym albo są ostrzeżeniem. "Flow" mi tego nie dostarczył. Wyssał ze mnie energię i zasmucił.
Kolejna sprawa - film figuruje w kinach jako film familijny, co jest bardzo mylące. Dodatkowo plakat sugeruje uroczą opowieść o zwierzątkach, którą powinny obejrzeć rodzice z małymi dziećmi.
P.S. Wyżej jest moja wcześniejsza odpowiedź odnośnie braku pozytywnego wydźwięku. Jeśli masz czas zerknij. Pozdrawiam.