Flow podobał mi się bardzo, to piękny symboliczny obraz pełen dobrze oddanych emocji, ale jeden szczegół muszę wytknąć twórcom jak błąd. Otóż kot w wielu momentach (czasem specjalnie, czasem niekoniecznie) ląduje w wodzie, a nawet pod wodą, a po wyjściu z niej wygląda... zupełnie tak samo! Każdy kociarz ci powie, że przemoczone futro kota zmienia go diametralnie, wygląda jak ulizany szczur i traci połowę swej "objętości". Rozumiem, że to pewnie trudno by było oddać, wymagałoby dodatkowej pracy, a sam kot jest postacią, z która widz sympatyzuje, więc niekoniecznie chciano pokazać go w takiej nędznej formie, po prostu dzielę się przemyśleniem po seansie.
Po namyśle inne zwierzęta, które zostają w tym filmie przemoczone, pewnie też powinny wyglądać trochę inaczej.
Nie daję spoilera, bo kot jest mokry nawet na trailerze, więc nikogo to nie zaskoczy.