Chociaż uwielbiam Orwella i nie mam mu nic do zarzucenia, muszę stanowczo stwierdzić, że ten film jest o niebo lepszy niż książka. Muzyka jest świetna, postacie mają swój niepowtarzalny wdzięk, dzięki czemu film podoba się młodszej widowni. Jest to zarazem smutna bajka dla dzieci i głęboko zastanawiający film dla dorosłych. Gorąco polecam.
Zgadzam się z Tobą, ale tylko częściowo. Film podobał mi się bardzo od strony wizualnej, muzycznej itd. To co mnie wkurza to właśnie odejście od Orwella: jaka była konkluzja książki? Ano taka, że na rewolucji, podjętej w nawet jak najbardziej szlachetnym i słusznym celu, korzystają nie ci których rękoma jest ona wykonywana, tylko "świnie" właśnie. Aż do ostatnich dwóch minut taką lekcję odbierają dzieci i dorośli, ale film kończy się kolejną rewolucją i upadkiem rządów Napoleona. Zatem happy end wbrew temu co napisał Orwell, a przypomnę, że w oryginale nie ma nadziei na poprawę losu zwierząt z folwarku. Wiem co to znaczy licentia poetica w odniesieniu do filmowych adaptacji literatury i nie odradzam nikomu obejrzenia, wręcz przeciwnie. Może tylko należało by zastanowić się nad tym kiedy wśród zwierząt wyzwolonych od świń pojawi się nowy tyran.
Ten zabieg z obaleniem świń przez zwierzęta z benjaminem na czele był według mnie podyktowany propagandą - zaczynała się zimna wojna, więc w komunistów trzeba było jakoś trafić...
No na pewno, trzeba zawsze pamiętać o okolicznościach w jakich film powstaje. Jednak stoję na stanowisku, że nie należy pompować na siłę treści dydaktycznych jakiekolwiek by one nie były. Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tych słów jako manifestacji politycznej bo to się niestety zdarza.