Tytuł filmu był mi znany już od jakiegoś czasu, dziwie się , że wcześniej nigdzie nie obejrzałam, aż doniedawna. W sumie,fajny, lekki i przyjemny - na początku, potem fabuła się rozkręca, dobrze ukazane przemijanie, i to co z człowiekiem robi czas.. Hanks jak zwykle mnie nie zawiódł. Tytułowy Forrest Gump miał, cele i ambicje do których dążył, nigdy się nie poddał, mimo, że tak wielu w niego nie wierzyło. I to mi się w tym filmie podobało najbardziej. Niektóre momenty mnie rozbawiły,a niektóre wzruszyły(Nie chcę spojlerować, ale głownie sceny z wojny w Wietnamie) No i Gump miał wspaniałą matkę.. pewnie dzięki niej był takim człowiekiem, jakim był, zawsze dodawała mu otuchy i była z niego dumna od samego początku! Nie zwątpiła w niego, nawet (gdy według dyrektora miał za niskie IQ by dostać się do szkoły)
Tak więc, żeby się za wiele nie rozpisywać film uważam za godny uwagi. :) I daję mocne 8.