Długo odkładałem ten film i po wczorajszym seansie stwierdzam, że słusznie.
Film oglądałem "na trzy razy", do połowy tak przymulał, że zasypiałem, po połowie było już
ciekawiej, jednak nie trzymał mnie w napięciu ani przez chwilę.
Osobiście irytowało mnie zachowanie, głupota tytułowego Forresta, potem zaczął mnie
już nawet irytować jego głos ;-). Tak już mam, że jak kogoś nie lubię to wszystko mi w
nim przeszkadza. W sumie film bez większego przekazu, (och tak, ta piękna wzruszająca
miłosna historia...) nie wiem dlaczego ma takie szerokie grono fanów.
Co mi się podobało?
Efekty, zwłaszcza nogi porucznika sprytnie zrobione w każdej scenie, jeszcze jak na
tamte czasy.
Muzyka! Cudowni Doorsi :-)
Moja ocena 6/10 - niżej dobrego. choć nie czuję się pewny wystawiając ją.
Z pewnością, gdyby film nie był znany, nie zdobył tych wszystkich nagród wystawiłbym mu
piątkę a tak postrzegam go jako "lepszy".
Pozdrawiam.