Miałem nadzieję, że ten film będzie zdecydowanym faworytem do Oskarów, który nie dość, że znajdzie się w gronie nominowanych ale też zasłuży na to. Jakże się myliłem...
W całej historii jest ogromny potencjał. Już sama osoba Du Ponta stanowi nie lada wyzwanie. Niestety Carell tego wyzwania nie uniósł. I tu wcale nie chodzi o jego grę aktorską bo ta była niezła. Chodzi o scenariusz, który był marny. Wystarczy nieco poczytać o całej sytuacji żeby wiedzieć, że Du Pont był o wiele bardziej zdziwaczały i... ekstremalny niż to pokazano na filmie. Nie wiem skąd też wzięto zafascynowanie Marka Johnem bo nigdzie takich rzeczy nie znalazłem.
Reżyser zamiast postawić na dobrą historię, która mogła być opowiedziana w świetny sposób posilił nas wieloma pseudoartystycznymi ujęciami i dziwnymi niedopowiedzeniami. W rezultacie mimo, że nie przysypiałem na seansie to film był jednak dla mnie nudny i niewciągający. Wielkie rozczarowanie...
Pozostaje czekać na Birdmana ;)