6,4 37 tys. ocen
6,4 10 1 37116
6,9 47 krytyków
Foxcatcher
powrót do forum filmu Foxcatcher

To miał być jeden z faworytów Oscarowych za film roku i rolę pierwszo lub drugoplanową.

Dziwna sprawa, bo reżyserem jest Bennett Miller - gość od Moneyball i Capote, a scenariusz pisał jeden z najlepszych ludzi w branży czyli Aaron Sorkin. I mimo to film nie działa.

Osią fabularną jest oparta na faktach znajomość dwóch amerykańskich zapaśników z miliarderem fundującym ich klub sportowy, w celu osiągnięcia olimpijskiego złota. Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn miliarder morduje jednego z nich.

Mamy więc interesującą historię która naprawdę się wydarzyła. Aktorstwo jest rewelacyjne. W pamięci zostaje przede wszystkim Steve Carell zrywający kompletnie ze swoim emploi. Dzięki charakteryzacji jego twarz jest trudna do rozpoznania. Powolnie, niemalże szeptem cedzone słowa, patrzenie na innych z góry w pełnym skupieniu, traktowanie wszystkiego z najwyższą powagą. John Du Pont - wspomniany miliarder - w jego kreacji jest jednym z ciekawszych czarnych charakterów tego roku. Pochłonięty przez kompleksy, samotność i próby zaimponowania - przede wszystkim matce, ale poniekąd komukolwiek, wytwarza przed sobą urojony obraz świata.

Czy kreacja godna Oscara? Nominacji na pewno, ale na statuetkę czegoś brakuje. Film nie do końca pozwolił mu rozwinąć skrzydła.

Zadziwiająco dobrze poradził sobie Channing Tatum. Albo ma dryg do grania tępaków (oprócz Foxcatcher jeszcze obie części 22 Jump Street i parę komedii romantycznych), albo wbrew temu co się o nim mówi naprawdę ma talent. Początkowo manipulowany przez Johna Du Pont, wiecznie będący w cieniu starszego brata, samotny i fanatycznie poświęcający się zapasom. Poważna kreacja zagrana bez cienia fałszu.
Dla fanów Marvela to dobry znak przed kolejną częścią X-Menów, gdzie przypadła mu rola Gambita.

Mark Ruffallo dodaje tu trochę serca - czuć więź między nim a młodszym bratem którym próbuje się opiekować.

Problem filmu jest taki, że nie pozwala sam sobie rozwinąć skrzydeł. Nieumiejętnie jest budowane napięcie i dramatyzm postaci. Ujęcia są bardzo chłodne i zdystansowane, muzyka potęguje niezręczny nastrój.
O ile Paul Thomas Anderson potrafi mimo tego zahipnotyzować widza, tak Bennett Miller raczej powoduje znużenie. Miałem poczucie że część scen była rozwleczona i zbędna, a co gorsza film urywa się w najciekawszym momencie. Nie ma konfrontacji Carella z Tatumem, ani procesu sądowego. Prób zachowania normalności przez Du Ponta czy usprawiedliwiania swoich czynów.

Foxcatcher pozostaje intrygującą analizą postaci, ale poprowadzoną zbyt chłodno i nie wykorzystującą swojego potencjału.

8/10

_nascimento

Sorkin nie napisał scenariusza do Foxcatcher.

ocenił(a) film na 7
warzachew

Gdzieś w necie przeczytałem że to Sorkin... ale jednak masz rację.

To sporo tłumaczy. Sorkin jest zbyt dobry by napisać coś takiego.

_nascimento

No tak, Sorkin jest taki dobry ze pisze sobie w oparciu o czyjes biografie. Wybitnosc az mu uszami wylatuje a ten film tak strasznie odstaje od Moneyball, Wojna Charliego Wilsona albo Social Network, ktory ratuje tylko montaz. Ludzie honoru mu sie udalo, bo mial niesamowite szczescie ze go ta hsitoria sama znalazla w osobie jego siostry, ktora mu ta historie opowiedziala.

"Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn miliarder morduje jednego z nich."??? Przeciez jak byk w filmie pokazuja ze facet jest nienormalny i ten stan sie u niego poglebial. Pan Bogacz mowiac "Masz ze mna jakis problem?" dosadnie to pokazal.

ocenił(a) film na 7
rimonka

Aaron Sorkin robi doskonałe dialogi. Akurat Moneyball (film tego samego reżysera co Foxcatcher) jest napisany przez Sorkina i ten film się ogląda! Jest ewidentnie niesiony przez scenariusz.

A Foxcatcher zwyczajnie miejscami nudzi, pokazuje to co jest mniej ciekawe, dłuży ujęcia które nie mają nic do powiedzenia. A w dodatku przy tym całym chłodzie i niezręcznym nastroju, nie ma ani nic zbytnio intrygującego, ani nie udaje się wydobyć pokładu emocji tkwiącego w opowiadanej historii.

"Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn miliarder morduje jednego z nich."??? Przeciez jak byk w filmie pokazuja ze facet jest nienormalny i ten stan sie u niego poglebial. Pan Bogacz mowiac "Masz ze mna jakis problem?"

Przecież nie napiszę w recce wolnej od spojlerów dlaczego John Du Pont zabijał.

Po drugie przecież jak byk w tym filmie chodzi przede wszystkim DLACZEGO on zabił.
Nie chodził o to że "jest nienormalny", tylko że jest samotnikiem który chorobliwie zazdrościł jednemu z braci tego czego sam nie posiadał. Żony, córki, szacunku i przyjaźni. Nie umiał być tak naturalny i charyzmatyczny.

Już mniejsza z tym że jest to nie do końca zgodne z prawdą, ale przede wszystkim nie zostało to pokazane ani w zbyt interesujący, ani emocjonujący sposób.

ocenił(a) film na 5
_nascimento

"Po drugie przecież jak byk w tym filmie chodzi przede wszystkim DLACZEGO on zabił." W ogóle o to nie chodzi. Film w 95% skupia się na zmieniającej się (wymyślonej) relacji młodszego Schultza z tym świrem, na koniec wepchnięty jeden fakt (nie podano, że doszło do tego kilka lat później, nie pokazano relacji starszego brata przez te kilka lat). Skupiono się przez pierwsze 30 minut na siedzącym z tępym wzrokiem Tatumie, potem na rozwijającej się relacji przez większość filmu, potem pod koniec pach pach zmiana w ich "przyjaźni", walka, strzał i tyle. Czytałeś komentarz Schultza do filmu? Większość to bujda.