ale przynajmniej wizualnie prezentował się całkiem nieźle. Zdjęcia, montaż, aktorsko też nie taki tragiczny, przede wszystkim dzięki panu Fryczowi. Naprawdę, niedobrze mi się robi, gdy patrzę na te tandeciarskie filmy kręcone na taśmie wideo, że niby to ma być takie super, nowatorskie, bo inspirowane kinem offowym, a wygląda nad podziw żałośnie. Ostatnio na przykład po raz kolejny powtarzają "Bożą podszewkę 2", która, jak już kiedyś pisałem, wygląda jak jeden z odcinków programu Bogusława Wołoszańskiego, zwłaszcza scena najazdu Sowietów.