na robienie takiego gówna?
W filmie są dokładnie trzy śmieszne sceny i cztery śmieszne teksty. Poza tym wszystko już było: gangster-kinoman, jego pomagier idiota, ich szef-buc, nabijka ze polaczków.
Gdyby nie Frycz film można byłoby wyłączyć po 20-30 minutach.
Może polscy tfu!rcy kinowi pozostaliby przy kręceniu reklamówek proszku do prania z Zygmusiem Chajzerem.