Kenneth Branagh, miłośnik Szekspira, tym razem sięga po klasykę gatunku grozy. Czasami odniosłem wrażenie, że nie chciał on się za bardzo wzorować na typowych, żeby nie powiedzieć klasycznych, adaptacjach "Frankensteina". Kenneth podąża własną ścieżką. Z jednej strony próboje uczłowieczyć monstrum (trochę jak to było w "Młodym Frankensteinie", ale na poważnie, chyba jednak na zbyt poważnie). Z drugiej strony próbuje poruszyć pewne wątki wcześniej nie poruszane w innych ekranizacjach.
Rezultat jest interesujący, choć nie zachwycający. Na pewno zawiodą się Ci, którzy pragneli horroru. Tu w niektórych miejscach mamy dramat psychologiczny. Ale ci którzy chcieli ochydy powinni być zadowoleni. Tego Kenneth raczej nie oszczędza. Chociażby sama charakteryzacja DeNiro.