Ja tolerancyjna jestem, a przynajmniej staram się i rozumiem, że każdy ma swój gust. Jednak jakoś bolą mnie negatywne komentarze na temat tego filmu. Zgadzam się, że to nie jest film dla wszystkich i nie każdy lubi takie ciężary. A Franklyn jest takim filmowym ciężarem. Znaczy się jak dla mnie wcale nim nie był, ale ogólnie można przyjąć taką tezę. Bo do filmów łatwych i lekkich nie należy. Zdaję sobie z tego sprawę i właśnie dlatego podoba mi się ten film, bo za takimi przepadam ( oczywiście nie każdy jest w stanie przypaść mi do gustu ).
Ten film od początku jest dla mnie łamigłówką, oglądając zastanawiam się po co?, dlaczego?, w jakim celu? Zaczynam pisać własne scenariusze, dochodzić do własnych wniosków, ukazane historie były skłonne poruszyć moimi szarymi komórkami. Nie nudziłam się ani chwili, bo każdy moment zmuszały mnie do skupienia się. I to właśnie najbardziej lubię w tym filmie! Moim zdaniem nie jest nudny, wręcz przeciwnie jest bardzo ciekawy i mądrze przemyślany. Oczywiście kolejnym elementem, który mnie zachwycił była piękna Eva Green. Jak zwykle zagrała rewelacyjnie! W ogóle Jej postać była interesująca, choć dziwaczna i kontrowersyjna, ale takie są najbardziej wyraziste. Najlepiej zagrała i można powiedzieć, że to głównie Ona stworzyła ten film, jeśli chodzi o tło artystyczne. Motyw połączenia świata fantasy z rzeczywistością też był bardzo interesującym zabiegiem. Chciałabym, żeby więcej było takich filmów. Jedynie zawiodła mnie końcówka i sposób w jaki została wykonana. Trochę śmierdziało mi takim kiczem ( On i Ona, w tle radosna melodyjka, trochę patetyczna ) i przez to obniżyłam moją ocenę. Jednak uważam, że to dobry film, warty obejrzenia. Choćby dla samej Evy Green!:)