Przyznam się od razu, że wojenne filmy budzą we mnie wstręt lub zwyczajnie nudzą, jednak nazwisko Kubricka kazało mi Full Metal Jacket koniecznie zobaczyć. To była najlepsza decyzja jaką ostatnio podjęłam ;] Interesuję się kinem i oglądam dużo, ale już dawno nic mnie tak nie P O R A Z I Ł O. Motyw chłopaka w hełmie z napisem Born to kill i jednocześnie ze znaczkiem peace niemalże na sercu chyba pozostanie mi w pamięci już na zawsze, jako najlepsza definicja współczesnego społeczeństwa! Full Metal Jacket jest przerażający, jest prześmiewczy, jest demaskatorski, jest na liście najlepszych filmów jakie widziałam :)
Ja również wczoraj obejrzałem sobie to dzieło Kubricka, gdyż chciałem je sobie przywołać z dzieciństwa...Pierwsza połowa mnie POWALIŁA!!! Obóz, szkolenie, sadystyczny dowódca...i do tego jeszcze świetne teksty(Bogu dzięki, ze nie było lektora!) sprawiały, ze oglądało się film z zapartym tchem. Scenę w ubikacji zapamiętam na całe życie. Nie dziwię się, że na Pyle'u te ćwiczenia odcisnęły takie piętno. Aż do tego stopnia...
Jednakże drugą połówkę oglądało mi się jakby...gorzej...? Nie wiem, dlaczego...ale te sceny walk w 'terenie' nie poruszyły mnie tak bardzo.
Niemniej, wystawiam temu filmowi wysoką ocenę.