Pierwsza połowa tego filmu jest wybitna! Cięte, wulgarne dialogi, genialne aktorstwo (R. Lee Ermey i Vincent D'Onofrio. Oryginalna, mocna i zabawna. Ostatnia scena w wojsku jest fenomenalna i wstrząsa widzem. Ale to tylko pierwsze 45 minut. A potem nadchodzi druga część w Wietnamie która jest kiepska i nie dorównuje pierwszej połowie. Dialogi nie wyróżniają się niczym. Nie są złe ale nie stoją na tak dobrym poziomie jak w pierwszej połowie. To samo z aktorstwem. Aktorzy są nieźli ale zdecydowanie brakuje tu R. Lee Ermey'ego i Vincenta D'Onofrio. Co do samej wojny to największym moim zarzutem jest to że jest wyprana z emocji. Nie kibicujemy bohaterom, prawie nie ma tu żadnych emocji i okrucieństw wojny a jak już się pojawiają to są pokazane w sposób nieudolny. Ostatnie 20 minut ze snajperem to powrót do Kubrickowskiej formy, świetna scena, wreszcie trzyma w napięciu i jest pokazane okrucieństwo wojny. Jednak pozostałe 40 minut w Wietnamie jest co najwyżej słabe. Film jest po mistrzowsku zrealizowany. Reżyseria, scenografia, efekty specjalne, wszystko stoi na najwyższym poziomie ale to Kubrick więc nie powinno to nikogo dziwić. Podsumowując:
Pierwsza połowa: 10/10
Druga połowa: 5/10
Cały film: Powinno być 7,5/10 ale za postać Hartmana naciągam do 8/10. Jest to dobry film ale mógł być dużo lepszy i przyznam szczerze że trochę się zawiodłem