Wg. mnie warto zobaczyć ten film przede wszystkim ze względu na pierwszą połowę filmu, gdzie Kubrick serwuje nam szkolenie żołnierzy. Bezkompromisowy przełożony nie ma litości dla żadnego z szeregowych, paradoksalnie jego teksty są miejscami bardzo zabawne. Scena w ubikacji przypominała mi trochę horrory klasy B.
Sama wojna jest ujęta dość kameralnie, nie ma tu olbrzymich szturmó, ale z drugiej stronyu, nie ma też scen, które odcisnęłyby się silnie w pamięci. Uważam, że jest kilka lepszych filmów ukazujących wietnamską wojnę. Aktorzy czasem zachowywali się jak w średniej produkcji telewizyjnej i ich dialogi momentami były dość sztuczne, chyba mój punkt widzenia stoi w opozycji do większości, skoro film nominowano do Oskara w kat. najlepszy scenariusz - adaptacja ;).
Całościowo 7/10. Pozdrawiam!
masz racje pierwsza czesc filmu lepsza dla mnie calosc jednak na 6 slaba gra aktorow a ogladalem Kubricka jeszcze Mechaniczna Pomarancze dla mnie slabiutka:P
Jezeli rozdzielasz "szkolenie" od "wojny" to widac ze niewiele z tego filmu zrozumiałes....
Jeśli rozdzielam 'szkolenie' od 'wojny', to znaczy że żrozumiałem ten film inaczej niż Ty. Ciekawe, że nie mogę sobie podzielić filmu pod względem przyjemności oglądania na pół...
W sumie możesz, ale ten film trzyma sie kupy tylko jeśli polaczysz te dwie czesci w jedna calosc. "Szkolenie" pokazuje jacy maja byc zołnierze, a "wojna" co zrobiło z nich szkolenie. Jednym slowem przeslanie w pewnych aspektach podobne do Mechanicznej Pomaranczy.
Dzielenie tego filmu na dwie czesci: szkolenie i wojne jest najzupelniej logiczne, gdyz obydwie sie bardzo do siebie róznią. Mam na mysli to, ze są przedstawione dwa elementy, skladajace sie na sluzbe w wojsku a granica miedzy nimi bedzie zawsze widoczna, bo szkolenie ma sie nijak do wojny. Nie rozumiem zupelnie w czym dzielenie go pod tym wzgledem ma przeszkadzac w rozumieniu filmu. Obie czesci łączą sie samoistnie, przynajmniej dla mnie i obie są rownowarte, choc przyznam, ze pierwsza jest troche ciekawsza :>
Podpisuję się pod tym :). To że A wynika z B nie przeszkadza mi nie lubić tego drugiego aż tak bardzo.
nie no oczywiście, ze są dwie "części" w tym filmie. Jednak nie rozumiem co to ma do rzeczy. Tak jest w wielu produkcjach. Dla mnie to było oczywiste, że skoro pokazują nam szkolenie, to będzie i wojna :D
Obie "części" podobały mi się bardzo. Nawet odważę się stwierdzić, ze to moim zdaniem najlepszy film Kubricka (no może poza 2001OK). A bardziej podobała mi się (jak widzę trochę inaczej niż większości) wojna.
Nie uważam, że "nie ma też scen, które odcisnęłyby się silnie w pamięci. ". Fakt- faktem, za dużo z historii tej wojny tutaj nie zobaczymy, bo jest ona tu ujęta z nieco innej perspektywy. Wogóle moim zdaniem stwierdzenie, że "jest kilka lepszych filmów ukazujących wietnamską wojnę" jest bezpodstawne, bo wojna wietnamska jest tylko przykladem, dla ukazania realizmu. Film nie musial byc o tej wojnie, to mogla byc kazda inna, bo glownym tematem miala byc dehumanizacja= przynajmniej w moim odczuciu.Np, bardzo mnie przejęła scena z martwym poległym przykrytym kapeluszem.
Dla mnie film idealny: 10/10.
Moim zdaniem jedna czesc wynika z drugiej. Tak wiec aby ocenic film jako całosc nie powinno sie go dzielic i potem wyliczac srednia z dwóch ocen. To tak jakby rozpatrywac kolejno kazda scene z osobna...
Twoja wola, jak sobie oceniasz film. Myślę że ocenienie scen i ewidentnych części, na jakie film jest podzielony to porównanie nieadekwatne, ale to również tylko moje zdanie. Dałes filmowi więcej i to Twoje prawo. Dałem siedem i już :). Pozdrawiam!
Wypowiadasz sie na temat ktory - jak sadze Cie nie dotyczy - byles w armii ? Wiesz jak to jest? Hmm...
Nie wiem, czy to do mnie...
Ja wiem, że niektórzy by chcięli, by filmy wojskowe recenzowali tylko żołnierze, tak jak na temat np. Miami vice powinni wypowiadać się tlyko policjanci i dealerzy narkotyków.
Z mojego posta nie wynika, iż moim zdaniem tak wygląda szkolenie czy wojna, po prostu oglądałem kilka innych filmów, gdzie losy żołnierzy na froncie bardziej mi się odcisnęły w pamięci i zrobiły lepsze wrażenie.
Denerwuje mnie bezkrytyczne uwielbienie niektórych do poszczególnych obrazów i brak zrozumienia, że czasem jakiś film mógł się mniej podobać. Oczywiście znadniem ekspertów w tym temacie najczęstszą przyczyną jest wtedy 'niezrozumienie' filmu lub ogólna głupota oglądającego. Ech...
Zgadzam sie, Nie da sie w jednym filmie pokazać szkolenia i wojny w Wietnamie do końca dobrze. Szkolenie jest ciężkie do bólu, bez kompromisów - to jest ciekawe. Wojna wietnamska pokazana dosc pobieżnie. Podoba mi sie moment repotażu kiedy to kolejni żołnierze opowiadają o wojnie, natomiast reszta nie stanowi nic nowego. Jeśli chodzi o Wietnam to o wiele większe wrażenie wywarł na mnie Łowca Jeleni. Tu pokazano tylko kilka momentów z Wietnamu ale reszta to wpływ jaki wywarło to na konkretnego człowieka.
Tutaj pada kilka trupów ale nie widzimy zapłakanych rodzin, nie widać żolnierzy którzy zżyli sie ze sobą - jest za mało czasu żeby to pokazać.
Wszystko po łebkach.
Pozdrawiam
bo to jest film o WOJNIE, jakiejkolwiek i o co ona robi z ludźmi, nie o wojnie wietnamskiej. Ona jest tylko przykładem. Film nie miałby sensu jakby Kubrick pokazał płaczące rodziny. Nic nie jest "po łebkach".
Wydaje mi sie ze zgubiliscie sens tego filmu. Kolosalna różnica miedzy obiema częsciami jest celowa, pozatym w akcja w drugiej czesci filmu jest celowo okrojona. Pokazuje pewna desperacje żołnierzy, przeszli cięzkie szkolenie, a gdy wpuszono ich na fron zamiast walczyc z wrogiem albo sie włóczą po kraju, albo walcza z małą dziewczynką która zabija sporą część batalionu. Oddzielajac od siebie poszczególne częsci dostajmy poprostu kolejny film o wojnie w nieco innej interpretacji. Łączac obie częsci dostajemy arcydzieło które naprawde ma sens.