W tym filmie najbardziej raziło mnie tandetne ukazanie zła.
Scena w łaźni:
Leonard, który ma zrytą psychę strzela złowrogie minki i patrzy "z byka" na Jokera, po czym złowrogim głosem cedzi słowa: "I am shit of this world". Do tego nielogiczne zachowanie Hartmana, który zamiast zabrać Leo broń, zaczyna się na niego wydzierać.
Scena ze snajperem-kobietą:
laska umiera w męczarniach i wiadomo, że marine ją dobiją, ale wcześniej musimy zobaczyć twarze żołnierzy z e złowrogą muzyką w tle- scena ta miała chyba budować napięcie, ale zamiast tego irytuje i nudzi.
W FMJ brakuje realizmu i dynamiki. Często też wieje nudą. Mimo wszystko warto zapoznać się z tym słynnym już filmem, żeby wyrobić sobie własne zdanie.
skoro najlepsze imo sceny są według ciebie słabe to dlaczego aż 7/10? mi sie film podobal a i tak wahałem sie między oceną 7 a 8. Zarzucanie że temu filmowi brakuje dynamiki to tak jakbyś zarzucał że herbata jest za rzadka albo cukier za słodki. Do reszty nie będe sie czepiał bo ostatecznie o gustach sie nie dyskutuje.
Proponuje obejrzeć jeszcze raz ten film. On nie ma być realistyczny do bólu. Ten film ma pokazywać bezsens wojny, a robi to w sposób doskonały, na poziomie.Do tego humorystycznie.Arcydzieło, dla mnie 10/10. Jeden z najlepszych filmów antywojennych obok "Czasu Apokalipsy".P.S. SPOILER ! A myślisz,że udało by się Hartmanowi zabrać mu broń?Bo ja myślę,że za nim zdążył by do niego podejść już miałby kulke w głowie. Z resztą i tak wylądował z kulka ,tylko w klacie. Dlatego się darł, bo uważał po żołniersku,że skoro podziałało milion razy, to podziała i teraz,ale z Leonarda zrobili psychola, więc nie podziałało. SPOILER!
Aha i co do sceny na koniec. Właśnie nie wiadomo było,czy ją dobiją. Ta scena miała dać odpowiedź na pytanie,czy mimo okrucieństwa wojny główny bohater pozostał człowiekiem. Przepraszam,czy zachował ludzkie uczucia.