Mógłby to być film w stylu coś ala Klub 54 lub czegoś z lat 70, 80-tych np.Gorączka sobotniej nocy lub Grease (:
i podniosłem ocenę o dwa oczka. Już mi nie przeszkadzają uproszczenia w scenariuszu; rozumiem, że naprawdę chcieli upchnąć jak najwięcej dramatu i akcji w te 2 godziny z hakiem. I naprawdę warto było powrócić.
Ciągle nie podoba mi się stylizacja kolorystyczna na sepię, że ma niby podkreślać smutek i przemijanie, ale...