Mógłby to być film w stylu coś ala Klub 54 lub czegoś z lat 70, 80-tych np.Gorączka sobotniej nocy lub Grease (:
Film jest rzeczywiście świetny, ale nie oczekujcie po nim peanów na temat muzyki disco. Przeboje dyskotek jak n.p. Daddy Cool Boney M są tutaj tylko tłem i to w zamierzeniu dość smutnym. Bez zbytniego spoilerowania: chodzi tu o dość typowy w czasach muzyki disco zwyczaj, że inne osoby nagrywały ścieżki dźwiękowe a inne tańczyły na estradzie.