Oglądałam wiele filmów fabularnych, jaki i dokumentalnych o II wojnie światowej.Przeczytałam również parę książek oraz mnóstwo artykułów o tej tematyce. I mam wrażenie, że jako jedna z niewielu, mam jakieś pojęcie o czołgach z okresu II WS. Dlatego, po obejrzeniu Furii mam wrażenie, że ktoś chce zrobić ze mnie idiotkę. Film jest totalną porażką. A jeśli ktoś chce mi tu powiedzieć o zachowaniu realizmu w tym filmie, po powiem że jest niepoczytalny. A co gorsza porównać go do Kompanii braci, zahacza o bluźnierstwo. Serial KB jest oparty na faktach, a w Furii prawdą jest tylko to, że w 1945, gdzieś w Europie była wojna z Niemcami, koniec związku z historią (a jeśli powiecie, że rozerwane ciała, krew, flaki są realizmem w filmie o II WŚ, to nie są, zapraszam do obejrzenia filmu Idź i patrz). Oczywiście w filmie jest kilka dobrych rzeczy, muzyka, gra aktorska, kostiumy, scenografia. Ale nic poza tym. Bitwy z filmy, są masakryczne. Jakim cudem M4 Sherman mógł rozwalić Tigera, nie mam pojęcia. Pomyślicie sobie było ich 4, a Tiger jeden. Aż bije z ekranu ignorancją, cztery czołgi nie potrafiły okrążyć jednego, ale jak już Furia została sama to już dała rade. Myślę, że udało im się to zrobić, bo niemiecka załoga
zapatrzyła się na fikuśną fryzurę Pita. Tak samo jak dowódca Dona, który puścił cztery czołgi bez żadne wsparcia piechoty. A i jeszcze ostatnia bitwa, jest tak logiczna jak jej koniec, gdzie żołnierz SS puszcza wolno, kolesia, który zabił przed chwilą jego kumpli. Każdy z nas pewnie tak zrobił! Film jest gniotem, być może gdyby film nie miał żadnego związku z II WŚ, być może inaczej bym go inaczej odebrała, jako opowieść o żołnierzach, o trudach wojny ... ale po chwili pojawia mi się przed oczami scena gdzie Pit otoczony przez Niemców wyłazi z czołgu i strzela do nich z 50tki, i nagle wszyscy Niemcy zza jego pleców ucieka gdzieś i dopiero snajper go ubija z 5 metrów, bo snajperzy tak robią! Nie polecam nikomu, nikomu.
Film nie jest gniotem i nie doszukujmy się w nim realizmu, bo to nie "film dokumentalny". Jest bardzo dobry zważywszy że ostatnio filmów o II wojnie światowej jest jak na lekarstwo. Zresztą pokaż mi inny film z takim Tygrysem i bitwą czołgową?
Filmy nie jest słaby, jeśli odejdziesz od brania go jako dokumentalny, lub realistyczny obraz bitew II WŚ. Fakt, cztery czołgi bez wsparcia piechoty - bezmyślność; pociski smugowe, których było w realu jak na lekarstwo, a w filmie, praktycznie nie używano innych - przekłamanie; ostatnia bitwa widowiskowa, ale jak Pit wychodzi z czołgu do pięćdziesiątki i ubija go dopiero snajper - głupota. Za to tragedia, żołnierzy, proza ich zwykłego codziennego życia na wojnie, tragedia wojny, sceny z Niemkami, które pokazują że nawet wróg to tez człowiek, ale nie można się zapomnieć nawet na chwilę i nie wolno się przywiązywać, bo ludzie giną codziennie. Takie tematy i scenografia, gra aktorska, muzyka ogólnie klimat filmu, utrzymują go na poziomie bardzo dobrym. Jeśli odczepisz się od konwencji zgodności w 100% z historią, to spokojnie odkryjesz w nim bardzo dosłowny i głęboki obraz wojny, albo konkretniej tragedii, problemów i korelacji jej uczestników. A że to Hollywood to końcówka zrozumiała. Podejść jak do każdego Hollywoodskiego filmu, czyli z przymrożeniem oka i mamy bardzo dobrą rozrywkę, czasem nawet bardzo głęboką.
Z jednej strony narzekasz, że Amerykanie kręcą słabe filmy wojenne (patrz: tytuł), a z drugiej chwalisz Kompanię Braci, która jest także amerykańska...
Tak jak zaznaczył KLAssurbanipal powinnaś się zdecydować czy w końcu lubisz amerykańskie filmy czy tez nie ;) ale do rzeczy. Zgadzam się, ze ten film FURY to taka bajka jakich mało, jest w nim tyle absurdów, że nawet nie chce mi się zabierać za ich wypisywanie... Oglądnij sobie film http://www.filmweb.pl/film/Bestia-1988-36992 i napisz czy Ci się podobał. Pozdrawiam