PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=683180}

Furia

Fury
7,3 167 732
oceny
7,3 10 1 167732
6,5 20
ocen krytyków
Furia
powrót do forum filmu Furia

Pierwszy raz podzieliłem jakikolwiek film na dwie części: do walki z Tygrysem i po walce z Tygrysem.

Pierwsza połowa - chylę czoła i leżę krzyżem piejąc z zachwytu. Powiem Wam że autentycznie oglądając pierwszą połowę filmu tworzyła mi się wizja filmu która na równi stanie przy Szeregowcu Ryan'ie i Cienkiej Czerwonej Lini. Żaden inny film nie połączył wysokobudżetowości z tak silną autentycznością, taki silnym i dosadnym przekazem oraz scenom które wbiły mnie w fotel. Scena chrztu młokosa, sceny w punktach aliantów oraz przede wszystkim sceny przejazdu czołgów a to przez tereny zdobyte oraz niezdobyte - no poezja!

Jeszcze nigdy w żadnym innym filmie wojennym nie czułem tak silnego poczucia autentyczności (nie wiem jak jest na wojnie ale gdybym miał sobie wyobrazić jak mogłoby być - to wyglądałoby to tak jak tutaj). Żołnierze niemieccy stojący przy ścianie z pilnującym ich aliantem popalającym fajeczkę, przemarsz kolumny czołgów + czyszczenie miasta, alianci którzy z poker facem odpalają kolejne gniazda KM, przy tym poklepując zmarłych kolegów, ich rozmowy.

Wreszcie dwie wisienki na torcie - scena w niemieckim domu w momencie przyjścia całego składu z Furii oraz odpalenie zbunkrowanego SS'mana po zdobyciu miasteczka. Nie wiem co było w tej drugiej scenie ale było to coś magicznego. :) Mgła, kameralność, ujęcie oraz randomowy żołnież odziany w najbardziej badassowy cameo ze wszystkich który wręcz z namaszczeniem kończy żywot niemca. Scena przepotężna dla mnie a pewnie zapomniana przez 90% oglądających.

Na osobną uwagę zasługuje obsada. To co potrafi zrobić Jon Bernthal z rolą typowego bully w swoim portfolio przebija chyba każdą inną jego rolę. Zastraszanie, szydzenie, dominacja i szał człowieka po wojnie. To najsilniejsza i najbardziej wyrazista postać z całego filmu która przebiła wg mnie nawet rewelacyjnego Brada. O nim raczej nie trzeba się wypowiadać - koleś już od dawna dobiera wręcz perfekcyjnie role. Z wiekiem zaczyna grać i to coraz lepiej, zaczyna przechodzić z typowej roli "gram siebie" do ról zróżnicowanych i innych.

Reszta składu minimalnie gorsza ale pasująca do siebie wręcz idealnie. Potrafiąca zrozumieć się bez słów, drobne smaczki świadczące o ich przywiązaniu do siebie (wspólne teksty, hasełko hiszpana o kure...ce w czołgu, cały dialog o koniach). Nawet młokos przy nich w późniejszej fazie nie przeszkadza już tak bardzo.

No i dochodzimy do drugiej części filmu. Ta niestety leży. Znowu dostaliśmy ckliwą historię o bohaterach, doprawioną dodatkowo motywami ala Call of Duty. Znowu z Niemców (tym razem elitarnej jednostki SS) zrobiliśmy tępe dzidy które same pchają się pod lufę (30 biegnie pod lufę, jeden strzela niecelnie). Znowu żołdacy made in US dysponują celnością na poziomie 90% a przeciwnik (nieważne czy Niemiec, Rusek, Talib, Terrorysta itp) około 3.5%.

Końcowa obrona zepsutego Shermana pomimo dobrego pomysłu i wykonania (zdobywanie czołgu przez Niemców niczym desperacka falowa próba zdobycia wzgórza, stylistyka mrocznej zadymionej, pozłacanej czerni) psuje ten film. Jest za długa i za bajkowa. Jest zbyt nierealna. Ja wiem że to film US i czy to się podoba czy nie ludzie made in US mają gloryfikację bohaterstwa w genach ale mimo wszystko razi to w oczy.

Walka z Tygrysem niestety też nie jest dobra. Już w tym momencie kule zaczynały pudłować częściej niż powinny, a z walki pozycyjnej zrobiła się gonitwa i hasanie po polu. Nie znam się tak bardzo na militariach ale z tego co wiem Tygrys był raczej maszyną nie do pokonania? Tutaj balansujemy na granicy - owszem 3 z 4 Shermanów padły jak kawki ale manewr podjazdu od tyłu był naciągnięty do granic.

Więc reasumując - dla mnie naciągana ósemeczka. Film zdobyłby moje uznanie gdyby:

1. Skrócić końcówkę i położyć czterech pancernych dużo szybciej, bez nacierających fal Niemców, bez ckliwych hasełek i przytulania, i bez tych idiotycznych momentów w których gdy US warrior pada to nagle cały świat zamiera, wszyscy tulą i płaczą nad zwłokami a przeciwnik grzecznie czeka aż US otrząśnie się po stracie i podniesie rękawicę dla dalszej walki

2. Odpaliłbym młokosa tak czy inaczej. Kolejna ckliwa bzdura - SS'man najbardziej przerażająca jednostka w armi niemieckiej nagle okazuje się dobrym samarytaninem, odpuszcza mu winy i niewzruszona idzie dalej palić, r...ć i mordować. Nigga please.

Jako film rozrywkowy - bez zarzutu, jako film o wojnie - bez zarzutu ale tylko do połowy. Od połowy dostajemy kolejną bajkę o amerykańskich żołnierzach. A przecież było tak blisko, pokazali US na równi z resztą - mordowanie jeńców, grabienie, dymanie niemieckich panienek jeden po drugim.

ocenił(a) film na 7
Golan

...tak gdyby nie głupie zakończenie amerykańskim patosem czyli jeden przeciw stu...ocena byłaby wyższa...
P.S. wojna to najgłupsza rzecz jaką wymyślili ludzie...

Golan

Ciekawa analiza,

ocenił(a) film na 8
Golan

Nie jestem znawcą. ale właśnie scena z tygrysem to mistrzostwo, podobało mi się jak reagowali jak zobaczyli tygrysa i cała scena walki...

Golan

Jeśli przeintelektualizowana, ociekająca patosem nie do przełknięcia ''Cienka czerwona linia'' jest dla ciebie jakimś wyznacznikiem jeśli chodzi o filmy wojenne, to ja nie wiem co więcej powiedzieć.

ocenił(a) film na 10
Golan

Wasze opinie są smutne :( przypominam, że jest to dramat wojenny a nie symulator czołgów :/. Denerwują mnie komentarze, w których analizujecie najdrobniejsze detale tej 5-cio minutowej potyczki pod względem gamingowym, logicznym, taktycznym i nie wiadomo jeszcze jakim. Czy kino jeszcze was nie przyzwyczaiło do szczęścia głównych bohaterów? Ale pomimo szczęścia i Opatrzności Boskiej, według mnie ta potyczka Tygrysa z 4 Shermanami była całkiem obiektywna i postaram się wam to opisać równie obiektywnie. Zasadzka: -1 Sherman, odpowiedź ze strony amerykańców pociskami dymnymi --> przegrupowanie się, ustalenie szyku i dalszego planu --> 3 czołgi średnie jadą z maksymalną prędkością w celu okrążenia Tygrysa, który w tym czasie dopiero wyjeżdżał na górke z powodu dymu by mieć dogodny kąt do strzału (odległość 600-700 metrów), dalej następuje wymiana ognia Tygrys nie trafia jak i również Sherman'y, co jest możliwe gdy obie strony są w ciągłym ruchu i dosyć daleko od siebie, Tygrys wreszcie się zatrzymuje a druga strona pędzi jak oszalała - czołgi pędzą, skręcają, kątują, celują w ruchu, strzelają się, dowódzcy wiedzą z jaką bestią mają do czynienia - jeden penetrujący strzał ze śmiercionośnej 88 i po załodze --> chowanie się w kadłubie ich raczej przed tym nie ocali, są zobojętnieni na śmierć, kolejny celny strzał ze strony niemców i kolejny Sherman stracony, amerykanie próbują penetrować lecz im się to nie udaje bo panc. wroga jest zbyt gruby i na dodatek skątowany a oni sami nie mają czasu na celowanie jakby to była gra komputerowa (pędzą 35-40 km/h) (odległość~300 metrów), następuje seria rykoszetów po obu stronach, dalej trzeci czołg zostaje spenetrowany i zostają 1v1 (50-100 metrów), kolejny szczęśliwy rykoszet lecz układ stabilizacyjny działa Shermana zostaje uszkodzony, czołgi praktycznie się "przytulają" Tiger nie ma jak oddać pomyślnego strzału bo jego wierza nie nadąża za flankującym Shermanem i na odwrót (~10 metrów), ---> Strzał, pudło, drugi strzał trafienie - Tygrys płonie, i kolejny pocisk na poprawkę. Balistycznie wszystko OK a życie to nie gra. Nie da się wszystkiego robić perfekcyjnie logicznie... jak i nie da się wszystkiego idealnie wytłumaczyć, wojna to chaos to uporządkowany chaos, a sztuką wojny jest nadanie mu pewnego ładu.

ocenił(a) film na 4
shadowwariorr

Wszystko fajnie, podobała Ci się scena z Tygrysem, to super.
A teraz powiedz mi po jaką cholerę było narażać życie wszystkich załóg skoro wystarczyło ukryć się w dymie, wycofać i wezwać lotnictwo? Nie po to Jankesi i Brytole wymietli Luftwaffe z powietrza żeby sobie latać tam na górze na spokojnie, tylko żeby m.in. pomóc tym chłopakom na dole którzy musieli toczyć ciężkie lądowe walki z Wehrmachtem i SS.
Widziałeś w tym filmie jakiekolwiek wsparcie z powietrza w którejkolwiek scenie? Wyobraź sobie że w owych czasach każda zwykła amerykańska drużyna piechoty mogła natychmiast wezwać wsparcie batalionowych moździerzy lub haubic, a taki dowódca plutonu mógł już wezwać bezproblemowo lotnictwo taktyczne.
Druga rzecz w tej debilnej scenie z Tygrysem jest taka, że taki czołg jak Fury, czyli typ M4A3, dysponował groźną armatą kal. 76 mm a dodatkowo każda załoga miała na wyposażeniu ok. 5 pocisków typu HVAP (poczytaj co to jest jeśli nie wiesz). Taki Sherman, wbrew wszelkim pozorom i utrwalonym mitom mógł przebić przedni pancerz Tygrysa z odległości nawet 700-800 metrów przy dużym farcie i BEZPROBLEMOWO z ok. 400 metrów. I nie musiał się jak w tym filmie kręcić dookoła niego jak poje..ny.
Trzecia rzecz jest taka że Amerykanie i Brytyjczycy , w odróżnieniu od Rosjan, szanowali życie swoich ludzi i żaden dowódca nie wydałby bezsensownego rozkazu zaatakowania groźnego niemieckiego kota, tylko dlatego żeby stracić większość załóg i coś sobie albo innym udowodnić. Po to właśnie było wsparcie powietrzne lub artyleryjskie. Dodatkowo nikt nie byłby pewien czy w zasadzce nie czekają jeszcze inne niemieckie czołgi.

ocenił(a) film na 7
Golan

Dokładnie. To mógł być jeden z lepszych filmów wojennych. Gdyby nie końcówka...

Golan

Od początku było wiadome, że amerykańce tworzą kino pompatyczne, praktycznie w każdym filmie są przerysowania, jak ktoś to analizuje to serio musi mieć smutne życie :)

ocenił(a) film na 10
Golan

Gdyby Brad przeżył byłbym zadowolony, to jedno psuje mi ten znakomity film

Golan

Gdyby jeszcze Pitt przeżył oglądałoby mi się jeszcze lepiej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones