Powiedzcie mi, czegoś nie rozumiem ... Dlaczego na Filmwebie obraz otrzymał tak surowe oceny? (Rotten Tomatos: 90%/90%). Na mnie film wywarł ogromne wrażenie. MM: Fury Road był świetnym filmem, ale nie miał tego czegoś. Nie miał tak wciągającej fabuły. A to jest przecież w kinie ważne, prawda?
Interesujący są również protagoniści. Dementus jest niczym bohater z dramatów Shakespeara, jak starożytny władca, genialny wódz i strateg ...
Furiosa, to pani zemsta, Erynia (Furiae), Odysea błądząca wśród piaszczystych fal ...
Idźcie do kina i zapłaczcie nie tylko nad losem Furiosy. Zapłaczcie również nad losem Dementusa, umęczonego króla pustkowia ...
Tez uwazam ze to bohater tragiczny i jego koncowy monolog nadaje mu pierwiastka czlowieczenstwa,szkoda ze tak pozno ale lepiej pozno niz wcale.
hinsaur tez się z tobą zgadzam, "Furry road" to był taki post-apokaliptyczny teledysk nafaszerowany szybkim montażem, hałaśliwą ścieżką dźwiękową i bezustanną pogonią (akurat element drogi jak najbardziej sprzyja tej serii ) Ja jak już gdzieś tu w komentarzach wspomniałem jeszcze raz postaram się przerobić ta wersję z 2015 roku, jak wtedy to oglądałem no niestety nie przemówiła do mnie, natomiast ta jak najbardziej.
I zgadzam się z tobą z tym że, Dementusie też był postacią zasługującą na współczucie jako osoba która przeżyła ogromną stratę w życiu i nosiła jej piętno, nie tylko Furiosa , nie tylko Max ...
Niestety tragiczne wydarzenia których doświadczamy w ciągu całego życia, jak śmierć , utrata bliskich, rozstania , choroby, wypadki, zmieniają nas jednych hartują innych kruszą, pytanie czy zawsze mamy wybór aby obrać właściwą stronę (drogę) po tym wszystkim ?
Proste - antyfani pani Taylor-Joy minusują dla zasady bo nie jest Charlize T. I te śmieszne zarzuty że w spin-offie z uniwersum MM nie ma szalonego Maksa też brzmią jak hejt dla hejtu... może to zwyczajne niezrozumienie o co w tym filmie chodzi. Ja bym się nie obraził na kolejny spinoff z tego świata - chętnie bym zobaczył jak tam sobie radzi inna część pustkowi - co tam się aktualnie dzieje np. pod kopułą gromu...
Bo seria Mad Max nie jest kanwą do pokazywania jakiegoś morału, tylko filmem akcji w konkretnej ,,scenografii". Oczywiście może być, ale jeśli w uniwersum totalnej rozwałki, modyfikacji aut i niepotrzebnej, nadprogramowej przemocy więcej morału aniżeli tych trzech elementów, no to trochę słabo. Nie mówię, że ten film jest słaby, dla mnie jest przynajmniej niezły, ale nadal to tak jakby motywem przewodnim Terminatora było to czym jest człowieczeństwo, czy robot może żyć jak człowiek i tak dalej.
Nie chodzi o morał tylko o "pikanterię" postaci. Źle mnie zrozumiałeś. Tragizm bohaterów dodaje im "uroku", intryguje.
Tak, ale kiedy przyćmiewa to te aspekty, na których opiera się uniwersum to już nie jest fajnie, tak jak w przypadku Terminatora. Fajnie jak postaci są trochę bardziej rozbudowani niż wypowiedzenie w sumie 3 zdań na cały film, no ale jednak istotą serii są inne rzeczy.
Nie odniosłem wrażenia, że to rozbudowanie tragizmu, głębi ogólnie mówiąc w postaciach, przyćmiło cokolwiek innego, z tej bardziej rozrywkowe strony filmu. Może się mylę, ale sam nie odczuwam czegoś takiego. A co do sedna takiego filmu jak Terminator, szczególnie cześć druga, to myślę że może zbyt płytko patrzysz na ten film. Terminator nigdy nie miałbyć jedynie blockbusterem. Od samego początku historia ta zadaje dosyć ważne pytania co do filozofii egzystencjalnej, w tym ludzkiego przeznaczenia. Czy owo istnieje? Jak je rozumieć? Gdzie zaczyna się i kończy człowieczeństwo? Czy skazujemy się na samozagładę? Czy technologia to zagrożenie? Czy przyjaźń i opieka może zastąpić ojcostwo? Wszystkie te ważne kwestie które żywo są w scenariuszu ale nie są pretekstem. Raczej bez pretensjonalnosci melodramatu, subtelnie wybrzmiewają spod gradu pocisków i tony akcji/sensacji. Jakże piękna to rzecz.
Mimo wszystko Terminator to film akcji, w której dominują strzelaniny, pościgi, nadwyraz wybuchające auta, a nie dramat. Dobrze wiesz o czym piszę. Fury Road było taką ,,esencją" (w cudzysłów, bo jednak nie do końca) uniwersum, gdzie wszystko kręci się wokół pojazdów, pościgów, strzelanin itd.. Tak, ja wiem, że na przykład w części drugiej Max też miał dylemat czy pomóc ludziom i tak dalej, ale mimo wszystko film ten (jak i uniwersum) jest z gatunku akcji, nie dramatu czy psychologiczny. Patrząc tak jak ty w tym komentarzu, można by się doszukać ukrytej głębi nawet w filmach Vegi.
Bez przesady, ukrytej głębi można doszukiwać się wszędzie, ale nie o doszukiwaniu pisałem. Może poprostu złego przykładu użyłeś? Terminator (szczególnie drugi) to ambitne kino akcji, gdzie sama akcja nie miałaby sensu bez głębszej problematyki jaką porusza. Wybacz ale porównanie z tym "delematu" Maxa z Wojownika Szos, to jak porównanie wybuchu pikolówki do eksplozji miny przeciwpiechotnej, nie ta skala! (a tak w ogóle to Max nawet nie miał takiego dylematu. Od razu zdecydował się pomóc, bo miał w tym interes, polecam odświeżyć sobie film) Z kolei ukazanie w T2 samej dramaturgii, wiązać by się musiało ze stworzeniem innego filmu. Jak powiedziałeś, to kino akcji przede wszystkim, tak.. ale czy akcja dla samej akcji to dobra rozrywka? (może dlatego min. Fury Road mnie nie zachwyca, chociaż lubię ten film). Czasem jest to sensowne, może nawet jedyne wyjście. Ale ośmiele się stwierdzić, że rzadkością są filmy w których bezmyślna łupanka jest po wszystkim usprawiedliwiona. Poprzedni Mad Max, niektóre filmy Johna Woo, niektóre Alberta Pyuna, klasyki kina kungfu, co jeszcze? Jak nie podzielam zachwytów na Fury Road, tak nie zmieniłbym jego koncepcji, nawet jakbym mógł. Jest taki jak być powinien, to samo powiem o Furiosie, jest taka jaka powinna być (oczywiście zawsze może być lepiej, ale mniejsza..). To już nie jest przede wszystkim western w samochodach, to jest grecka tragedia. Co lubię w serii Mad Max? To że każdy film jest inny, bardo, bardzo inny.
,,(może dlatego min. Fury Road mnie nie zachwyca, chociaż lubię ten film)"
No widzisz, tyle że to twoja opinia, twój gust. Ja np. nie oglądam melodramatów, bo to dla mnie totalne nudy o niczym, coś u ludziach, coś o życiu, mogę sobie wyjść z domu i mieć to samo. Po drugie, weź pod uwagę Terminatora 1, dlaczego tak czepiasz się tej jedynki. Po trzecie ,,To już nie jest przede wszystkim western w samochodach, to jest grecka tragedia.", właśnie w tym problem. Gdyby zrobić Siedmiu wspaniałych, ale zamiast obrony wioski byłby to melodramat o siedmiu mężczyznach walczących z rakiem, którzy poznali się na oddziale, nadal byłoby to Siedmiu wspaniałych czy coś innego?
,,Co lubię w serii Mad Max? To że każdy film jest inny, bardo, bardzo inny."
Tak jak pisałem, to twoja opinia, i dobrze. Ja natomiast uważam, że uniwersum Maxa wygląda jak wygląda i to jest jego główny motyw, coś co przyciąga widzów. Brnąc w to dalej możemy stworzyć film w uniwersum, gdzie auta i rozwałka będzie gdzieś tam w totalnym tle, a na pierwszym planie będzie np. życie ludzi w Oazie, czy jak to tam się nazywało (dom Furiosy). Nadal będzie sprzedawane jako część uniwersum, ale czy ludzie, którzy je lubią polubią również ten film? Jestem skory powiedzieć, że nie, chociażby dlatego, że w Terminatorze jest terminator Schwarzenegger, w Powrocie do przyszłości Dr Brown i Marty, w Siedmiu wspaniałych siedmiu kowbojów ratujących bronią palną mieszkańców wioski. A w Mad Maxie są auta i rozwałka, ale kiedy zostanie przyćmiona innymi elementami może wzbudzać poczucie bycia oszukanym co do historii. Tak jak pisałem, Furiosa to nie jest zły film, ale leży dość nisko w hierarchii serii.
Raczej nie ma obawy o to, że z uniwersum Mad Maxa, zrobią melodramat o ludziach z Oazy, tego możemy być pewni. Czy uczepiłem się T2? nie, poprostu jest lepszym przykładem, bo jest bardziej kinem akcji niż cześć pierwsza, która leży bliżej kina grozy, oraz tak również zadaje niektóre te same filozoficzne pytania (przeznaczenie, człowieczeństwo, zagrożenie technologią). Nie wiem jak z Siedmu Wspaniałych, bo nie wspominam dobrze tego średnio udanego remaku, ale pierwowzór "Siedmiu Samurajów" to właśnie też film dla którego akcja (jest jej sporo) jest tylko i aż środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Przez nią twórcy dotknęli problematykę poświęcenia, poczucia misji, ofiary, dobra i zła etc. znów wiele filozoficznych pytań na pierwszym planie, bez których "Siedmu Wspaniałych" by nie zaistniało. Naprawdę uważasz, że problemem Furiosy jest to, że jest w niej zbyt dużo dramaturgii? Nawet jeśli, to przecież nie kosztem akcji bo tej nadal jest sporo, nawet więcej niż w MM2, choć i film jest to znacznie dłuższy. Byłbyś usatysfakcjonowany, gdybyś dostał znów to samo co w poprzedniej części? pytam zwyczajnie z ciekawości.
Ciekawe, że piszesz o nieudanym remake'u, i że akcja w pierwowzorze byłą tylko tłem. Podobnie piszę o Mad Maxie. Oryginał (a dokładnie trylogia) był jaki był i teraz mamy kolejne części, taki ,,remake" jak ,,wspaniali" do ,,samurajów". We ,,wspaniałch" postawiono na akcję głównie (w przeciwieństwie do oryginału), natomiast w Furiosie postawiono na historię, kosztem skróconych do paru dni wydarzeń, gdzie dzieje się akcja, wybuchy, pościgi itd. itd.. I też mniej więcej o tym piszę właśnie, że pewne uniwersa mogą ewoluować, pytanie czy w tym kierunku, w którym chcieliby zobaczyć fani (jak chociażby tych siedmiu facetów z rakiem).
Jeśli chodzi o Furiosę to powiem tak: jestem wielkim fanem ogólnej postapokalipsy z tego uniwersum, tego w co zamienił się świat oraz kreatywności jego mieszkańców, od estetyki aut, po kult praktycznie religijny motoryzacji. I tego szukam w tych filmach. Oczywiście historii też, bo nie będę patrzył na jadące auta i się cieszył jak głupi. I nie piszę, że wolałbym to co w poprzedniej części, piszę tylko, że czegoś zabrakło, trudno mi ubrać w słowa co dokładnie, ale, tak jak pisałem, film stoi wyżej tylko od części pierwszej (no Miller się starał, no ale cieszmy się, że się przyjęło i dostaliśmy kolejne części niż gdyby miało zakończyć się tylko na niej).
Nie mam pewności że rozumiem dokładnie twój punkt widzenia, ale wydaje mi się że tak. Chociaż pewnie inaczej ubrałabym to w słowa. Myślę że miewałem podobnie do ciebie w przeszłości i w jakiś innych tytułach. Żałując że nie są tym, czym chciałbym aby były. No ale właśnie, może tutaj jest pies pogrzebany. To już nawet nie jest dysputa nad samym filmem, a mowa o tym czego my od niego oczekujemy. Ja kupuję tą nową (acz nie całkiem nową) koncepcję świata, fabuły. Ty z kolei nie kupujesz tego, nie trafiło to w twoje oczekiwania i tyle. I w tym punkcie myślę, możemy stwierdzić że dyskutujemy o gustach. Co też jest w porządku, osobiście nie wyznaje tego powiedzonka że o gustach to cichosza. PS. pierwszy Mad Max wjechał u mnie po raz kolejny niecałe 2 tygodnie temu, z oryginalnym australijskim głosem aktorów (po rynku PL krążyła wersja z amerykańskim dubbingiem), w jakości 4k UHD i muszę powiedzieć.. świetny, solidny film. Jako ciekawostka, kumpela będąca dorosłą kobietą, obejrzała ze mną w ostatnich tygodniach całą serię po raz pierwszy w życiu. Bez problemu typowala "Jedynkę" jako swoją ulubioną cześć. Widać ten film ma w sobie dalej magię ;-)
,,To już nawet nie jest dysputa nad samym filmem, a mowa o tym czego my od niego oczekujemy." Tak, ogólnie o to chodzi. ,,i muszę powiedzieć.. świetny, solidny film." Dla mnie jest jak Need for Speed Underground 2 - pierwsze spotkanie z uniwersum, więc nostalgia (no w przypadku Maxa może nie aż taka), ale po odświeżeniu widać niedoróbki i to jak wspomnienia ,,ulepszyły" ogólną jakość tych utworów.
Tutaj odwrotnie. Mając na uwadzę nowsze filmy, nowszą technologię i większe pieniądze, stary Max zadziwia mnie bardziej. Że dało się takim małym nakładem zrobić tak dobre kino! tworzony z ogromną pasją i sercem.
Też doceniam, szczególnie, że sukces nie był pewny, ale mimo wszystko też trzeba spojrzeć trochę z boku. Fajne, ale większy budżet już od drugiej części widać i to cieszy.
Jasne że tak. Wojownik Szos to przykład tego zjawiska nieczęstego gdzie sequel przewyższa oryginał w prawie każdym aspekcie.