Jak zobaczyłem ten matriarchalny raj z wiatraczkami, fotowoltaiką i szlifierką napędzaną siłą ludzkich mięśni to się prawie udławiłem nachosem ze śmiechu.
Więc drodzy widzowie zapamiętajcie: matriarchat to egalitaryzm, drzewka, motylki i szczęśliwe kury a patriarchat to dyktatura, pioch, zaaaajebisty ślad węglowy i chów klatkowy.
Ogląda się to nawet nieźle jak się człowiekowi czasami uda zapomnieć jaki ideologiczny szajs próbuje się mu podprogowo wciskać.
Ja to odebrałem zupełnie inaczej. Ta enklawa zarządzana przez kobiety była oparta po prostu na tym, że te kobiety miały farta, że pierwsze odkryły to miejsca, a potem bezwzględnie strzegły tej tajemnicy odstrzeliwując każdego, kto przypadkiem tam się pojawił. W „Mad maxie” widzimy tą lokalizację 15 lat później i co ? Muł i piasek. Kobitki nie ogarnęły, nie utrzymały tych resztek roślinności przy życiu.
Tymczasem ta patriarchalna dyktatura zważywszy na okoliczności, zważywszy na okoliczności społeczno-ekonomiczno-klimatyczne nie tylko przetrwała ale i się sprawnie rozwijała ;)