Furioza to ten film, który obiecuje Ci fajna historie a’la Green Street Hooligans, który na początku daje Ci obietnicę filmu 7-8/10, a ostatecznie po ponad 2 godzinach dajesz słabe 5 i myślisz, że jakby film byl dłuższy o kolejna godzina to ocena spadłaby do 2-3.
Są tu mega fajne elementy, głównie aktorskie (Simlat, Damięcki, Bobrowski, Zieliński) ale jest też masa gówna - nierówne tempo, scenariusz, Banasiu, scenariusz, dziwny humor, scenariusz, dialogi itp.
Mam wrażenie, że to był pomysł na format serialowy, bo wątków i bohaterów tu tyle, że ciężko się z którymś utożsamić igo polubić…
…ehh szkoda, ale nadal jest to kino gdzieś pomiędzy dobrym Kawulski, a słabym Vegą!