Nie chciałem dawać niższej oceny, bo mimo wszystkich absurdów, jakie w tym filmie się pojawiały i mimo jego długości, jakoś ten seans odbębniłem. I też bardzo nie narzekałem. Ale ten film przypomina mi w dość znacznej mierze inny sequel, który w tamtym roku powstał i który obejrzałem parę dni przed tym filmem - The Unnamable II. Był on również pełen idiotycznych pomysłów i różnych dziwactw. Takie kumulacje fabularnych bzdur nie zdarzają się często (ale jednak Nienazwany II był pod tym względem jeszcze potężniejszy). Strachu w tym mało (choć o dziwo były fajne, horrorowe fragmenty - jak na przykład ta historia o duchu). Oczywiście, wszystkie te opowieści w filmie zawarte nawiązują do klasycznych opowiadań grozy. Niemniej, dużo w nich humoru, głównie - absurdalnego humoru. Niekiedy jest on niezły i parę razy zdarzyło mi się uśmiechnąć, ale częściej jednak nie było mi do śmiechu... Końcowa "scena walki" i ta "niby śmieszność" tego fragmentu filmu wołają o pomstę do nieba. Muzyka choć zmieniająca się w trakcie trwania filmu jest równie dziwaczna jak cały ten film - i niekiedy kompletnie nie pasuje do obrazu. Film jest zupełnie inny od pierwszej części. Zdecydowanie bliżej mu do komedii. Dla mnie jednak częściej był to śmiech przez łzy. Moja ocena: 4/10.