Tylko szkoda Andy'ego, bo mógł zrobić kilka naprawdę dobrych filmów akcji. Po Spartacusie
otworzyły się przed nim drzwi do światowej kariery, a te paskudne raczysko wszystko
zniszczyło. Szkoda, że zagrał w tak małej ilości filmów, bo fajnie się go ogląda.
Popieram.Wielu jest teraz plasikowych aktorów -Andy mimo wszystko był jakiś inny. Miał w oczach ,w spojrzeniu dziwną moc. Żal chłopaka ,który musiał odejść na samym początku drogi.Nie zobaczy jak rosną jego dzieciaczki,nie pokocha więcej żony,nie zadowoli nas swoją grą...straszny żal...
Ja również się zgadzam. Obejrzałam wszystkie filmy z Andy'm (czyli 2!), Spartacusa i czuję niedosyt. Chciało by się więcej i więcej, a tu niestety :( Pozostaje oglądanie w kółko tego samego, ale wątpię czy mi się to kiedykolwiek znudzi.
Andy był wyjątkowym aktorem. Najbardziej charakterystyczne w jego grze było połączenie typowo męskich, twardych cech z wrażliwością. W Spartacusie świetnie to pokazał. Nikt nigdy nie nazwałby go miękką pipą, a jednak często potrafił uronić łzy. Tu w Gabrielu również to mamy i za tym będziemy tęsknić...