Galaktyka terroru ( to tłumaczenie tytułu uważam za właściwe) jest z reguły odsądzana od czci i wiary przez nielicznych widzów którzy ją jeszcze pamiętają. Niesłusznie jednak, gdyż w rzeczywistości jest tylko nieco gorsza od pierwszych Star Treków czy Obcego - Ósmego pasażera Nostromo. W stylistyce i treści film stanowi niemal wypadkową tych dwóch serii. Czy jak kto woli - połączenie Gwiezdnych Wojen z "The Thing" Carpentera. Film dostarcza niepowtarzalnych wrażeń za sprawą elementów takich jak klimat, scenografia czy całkowicie niedzisiejsze, acz bardzo sympatyczne, efekty specjalne i dźwiękowe. Oczywiście NIC w Galaxy of Terror nie przypomina współcześnie kręconych produkcji, dlatego nie sposób jej do nich porównywać. Jednakże jak na rok 1981 jest to naprawdę udane dzieło z niegłupim, zgrabnie przewartościowującym wszelkie wcześniejsze wydarzenia finałem. Także jego krytyka jest w znacznym stopniu przesadzona i bezzasadna. Polecam przede wszystkim miłośnikom dobrego, rozrywkowego science-fiction oraz mrocznej atmosfery bijącej z każdego kadru.
Z jednej strony piszesz, że film jest tylko trochę gorszy od takich filmów jak Obcy 1979, Coś 1982 czy Star wars 1977.
A następnie, że nie dorównuje dzisiejszym filmom.
Na tle Obcego 1979, Coś 1982 czy Star wars 1977 wypada bardzo blado pod każdym względem i
jest filmem z 3 klasy gorszym. Ale na tle takich filmów i obecne filmy są przecież słabsze.
I nie ma co się zachwycać obecnym kinem, bo w każdym gatunku apogeum mieliśmy kiedyś, a nie teraz.
Wszystko co najlepsze w kinie było w latach 1930-1995. Ostatnie 20 lat jest przeciętne.
Galaktyka grozy 1981 imdb 5,1
Star wars 1977 imdb 8,7
Obcy 1979 imdb 8,5
Coś1982 imdb 8,2
Apogeum kina grozy to lata 70 i 80.
Apogeum komedii lata 30 i 40, a także lata 70. Niezłe też są lata 80.
Apogeum kryminałów lata 40 i 50.
Apogeum westernów lata 60.
Apogeum kina akcji, fantasy, przygodowego, science-fiction lata 80.
Apogeum artystycznych filmów lata 50, 60, 70 (geniusze jak Bergman, Fellini, Kurosawa, Tarkowski, Kubrick)
Obecnie co najwyżej mamy zalew remaków słabszych w 99% przypadkach od pierwowzorów oraz
najwyższy poziom kina komiksowego dla nastolatków.
"I nie ma co się zachwycać obecnym kinem, bo w każdym gatunku apogeum mieliśmy kiedyś, a nie teraz."
"Obecnie co najwyżej mamy (...) najwyższy poziom kina komiksowego dla nastolatków."
Reasumując - mamy obecnie apogeum kina komiksowego, czyli tak jakby jednak część widzów ma powody do zachwytów. ;)
Chyba nie do końca zrozumiałeś sens mojej wypowiedzi, otóż Galaktyka Terroru jest nieporównywalna ze współczesnym kinem nie ze względu na jakość czy poziom artystyczny, tylko raczej dlatego, że w 1981 r. odbiór kina, zwłaszcza gatunkowego, był zupełnie inny, a więc kręcono je według zupełnie innego klucza. Co więcej, możliwości techniczne były nieporównywalne, ale nade wszystko - twórcy świadomie wybierali zupełnie inne środki realizacyjne niż obecnie, a ich działania na pewno cechowała większa odwaga i kreatywność. Dlatego nie uważam, by było to kino "lepsze" czy "gorsze" - ono jest po prostu INNE. Natomiast w porównywaniu z ówczesnymi klasykami GT wypada... znośnie, bo to bardzo solidne kino klasy B.
Ogólnie wydaje się to być mocna inspiracja dla Event Horizon. Koncept praktycznie taki sam. Tylko "Galaktyka grozy" (to tłumaczenie jest lepsze) została kieprawo zrobiona. W ogóle nie nakreślono bohaterów. Nie ma dialogów żadnych, budujących między nimi relacje. Brakuje głównego bohatera. Po prostu statyści wbiegają na statek i tam od połowy filmu jak już połowa z nich została wyeliminowana to zaczyna się kojarzyć, kto jest kim. Przez to że nie ma dialogów film jest krótki i dobrze się go ogląda, ale też nie emocjonuje tak bardzo, jak powinien. Tutaj również zasługa słabej reżyserii, nieumiejętnego budowania napięcia, sceny są bardzo dynamiczne i znów przez to film jest lekki i przyjemny w oglądaniu, ale zabrakło dłużyzn, które by oddały powagę i ciężar wydarzeń pokazanych na ekranie.
No i scena seksu oczywiście za krótka. Tam akurat aktorka pięknie zagrała.
Jest oryginalniejsze, wpada w ucho, brzmi bardziej... powiedzmy, złowieszczo. Z takim tłumaczeniem zetknąłem się też gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym filmie.
Poza tym, kwestia gustu. Nie osądzaj.