Są argumenty za tym, aby po ten film sięgnąć, ale jest też i kilka które sytuują go w przegródce: przeciętne obrazy wojenne. Może w ramach ciekawostki warto się z nim zapoznać, ale na spektakularne odkrycie nie ma co liczyć.
Więcej na:
http://komet.blox.pl/2010/04/Australijska-epopeja-wojenna.html
Mnie skłoniło nazwisko reżysera i obsada. To był mój piąty film Petera Weira i uważam że był lepszy i od Trumana Show i od Pana i władcy, które są wyżej cenione, więc chyba było warto. Nadal niedoścignione jest Stowarzyszenie umarłych poetów.
Co do TS mam watpliwości, gdzie go umiejscowić, ale mógłbym zgodzić się z podana kolejnością. SUP jest najlepsze, bez wątpienia. Generalnie, Weir jest genialny.