PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5778}

Gangi Nowego Jorku

Gangs of New York
2002
7,1 149 tys. ocen
7,1 10 1 148933
6,2 48 krytyków
Gangi Nowego Jorku
powrót do forum filmu Gangi Nowego Jorku

Cliché

ocenił(a) film na 5

Motyw zemsty za śmierć bliskiej osoby, romans z intrygującą nieznajomą, miłosny trójkąt i zdrada
z nim związana. Ksenofobiczno-rasistowska "zła strona" przeciwko liberalno-rewolucjonistycznej
stronie dobrej. Ciekawy i dość ekstrawagancki czarny charakter. Spór dwóch bohaterów, którzy
w gruncie rzeczy są do siebie bardzo podobni. Główny bohater, który po porażce i upokorzeniu
wzrasta w siły i ponownie nawiązuje walkę. Do tego finałowa scena z dwoma antagonistami, na
pobojowisku po walce - Hollywood, panie i panowie, Hollywood w najobrzydliwszej swej postaci.

Najwyższa pora sprecyzować zarzuty.
- Gdzie jest progresja postaci? Główny bohater jest postacią nie do przewidzenia - to on gra
według scenariusza a nie na odwrót. Nie rozwija się, nie zmienia, nie dochodzi do wniosków.
Jedynie zaangażowanie w nim rośnie.
- Czarny charakter nakreślony zbyt jednoznacznie. Wraz z rozwojem akcji widz uzna, że jest on
po prostu złym do szpiku kości, żądnym władzy, okrutnikiem - a to ogromnie spłaszcza postać.
Nie posiada wad, jest zbyt wyidealizowany. To jednak tyczy się w chyba wszystkich
ważniejszych dla rozwoju akcji postaci.
- W potyczce psychologicznej pomiędzy bohaterami (część do momentu nieudanej próby
zamachu) kompletnie nie ma napięcia.
- Forma - film sprawia wrażenie spektaklu teatralnego - w złym znaczeniu tego określenia.
Scenografie i kostiumy wyglądają dość sztucznie.
- Oświetlenie jest okrutnie sztuczne. Zbyt idealnie obmyślane oświetlenie bardzo psuje
atmosferę. Gęstszy klimat można by osiągnąć z mniejszą ilością sztucznych źródeł światła.

Muzyka na Hollywoodzkim poziomie - adekwatna do wydarzeń na ekranie i wspierająca
dynamikę akcji.

Plus za sztukę aktorską Day-Levisa - choć niestety zagrana przez niego postać nie pozwoliła mu
wykorzystać pełni swoich umiejętności.
Leo jakby faktycznie nie wiedział jaką postać miał zagrać. Główny bohater trochę na tym
ucierpiał.

Film poprawny i dobrze wykonany - a to zarówno jego zaleta, jak i wada.

SithisDagoth

Zgadzam się ze wszystkim, co tu zostało wymienione prócz muzyki. W ostatniej scenie gdy "ona i on" odchodzą, włącza się nagle tak patetyczny utwór, że aż się zaśmiałem. Generalnie podczas filmu muzyka bardziej przeszkadza niż pomaga.
Postacie i relacje między nimi napisane przeciętnie. Film wprowadza kolejne osoby na ekran i po chwili wiesz, jak przebiegną ich losy do końca filmu.
Mam mieszane uczucia. Niby nie męczyłem się oglądając Gangi, ale nic mnie w nim nie zaskoczyło. Może poza tym, że czekając przez cały film na ostateczny pojedynek, nawet to spaprano koncertowo. :) Porządny film i nic więcej.

ocenił(a) film na 7
SithisDagoth

Moim zdaniem ten czarny-charakter (i z opowieści ksiądz Vallon) to jedyna honorowa, a więc w tym sensie pozytywna postać w filmie. Postąpił honorowo darując swojemu niedoszłemu zabójcy, czyli młodemu Vallonowi życie i... jak widać trzeba było zabić ;-)

SithisDagoth

Mnie raziło trochę co innego. Akcja filmu rozpoczyna się w 1846 roku i byłem bardzo zdumiony, że ksiądz Vallon odmawia modlitwę do Świętego Michała Archanioła. Ta modlitwa wówczas nie istniała. Napisał ją papież Leon XIII jakieś 40 lat później. Nie lubię kiedy film drastycznie odbiega od faktów historycznych.