Hm... Film obejrzalam w obydwu wersjach, t.j. oryginal i polski dubbing. I hm... no wlasnie... Nie moge sie jednoznacznie wypowiedziec odnosnie tego dubbingu. Jesli chodzi o dobranie wiekszosci glosow, to polska wersja jest rewelacyjna. Rybka Dory w polskiej wersji jest swietna [Joanna Trzepiecinska zrobila kawal swietnej roboty], szczegolnie w porownaniu z dosc bezbarwna glosowa Dory-oryginalna. Podobnie z wieloma innymi postaciami.
Ogolnie mowiac tlumaczenie tekstu rowniez bylo dobrze zrobione, dzieki czemu i starsi widzowie mogli znalezc film bardzo sarakcyjnym. Ale niestety sa i minusy, dosc rzucajace sie w uszy wedlug mnie... W polskiej wersji wyjatkowo - wedlug mnie - spartaczono zolwie. Zolwie, ktore w wersji oryginalnej byly zrobione swietnie. Zarzuty mam dwa: Po pierwsze - dzieci, ktore podkladaly glos malym zolwiom [zwlaszcza synkowi Crusha - pol. Luzaka] mowily tragicznie - tak niewyraznie, ze musialam kilka razy powtarzac scene, zeby wyrozumiec poszczegolne slowa... Od jakiegos czasu widze pewna tendencje w polskime kinie: aktorzy w filmach mowia coraz mniej wyraznie [i to nie tylko aktorzy stazem mlodzi, ale i ci doswiadczeni zaczynaja belkotac... moda na belkot czy co?]. Czy naprawde i dubbing musi temu ulegac? Czy nie ma w Polsce dzieci, ktore mialyby na tyle dykcji, by dawaly sie bez przeszkod zrozumiec? Jak oni dobieraja te dzieciaki? Z ulicznej lapanki? Z rodziny? :P Niestety belkot malych zolwikow oraz zbytnia egzaltacja podklajacych glos dzieci sprawila, ze fragmenty filmu z zolwikami byly dosc nieznosne w ogladaniu... I tutaj dochodze do zarzuty drugiego, ktory pojawia sie, gdy sie juz heh... pojmie, coz belkocza male zolwiki... Jesli ktos jest widzem starszym, lubujacym sie w animacjach, bedacym na luzie, ale nie bedacym obeznanym w najnowszym slangu rodem ze stylu hip-hop, to niestety sluchajac gadki zolwii [zwlaszcza ich dzieci] moze sie poczuc: oszukany, wybity z ogolnego rytmu filmu, poirytowany [niepotzrbne skreslic], zwyczajnie nie bedzie rozumiec tresci wypowiedzi. A przeciez to nie jest dowcip jezykowy, a tym bardziej nie jest to szerzej znany slang - jakkolwiek media by go nie promowaly. Brak wiec akurat tutaj jednak pewnej wiloplaszczyznowosci, z ktora spotkac sie mozna np. w zdubingowanym Shreku, Toy Story, Toy Story 2 czy np. Lilo & Stitch, gdzie widz starszy mogl nie tylko rozkoszowac sie ladna animacja i ciekawa fabula filmu, ale i dowcipem jezykowym i aluzyjnym na roznych poziomach - to wazne: film byl zrozumialy dla dziecka, ale nie glupi; dowcip bawil dziecko, ale bawil i widza starszego [czasem w innej sferze, gdzies glebiej, ale dosc rownomiernie]. Slang rodem z hip-hopu [slynne "ziomki"] wrecz zaweza ilosc tych warstw filmu, ograniaczajac grupe osob, ktore zrozumieja, do ktorych bezposrednio jest ow tekst adresowany... Szkoda. Mozna to bylo zrobic rowniez na ludzie, ale bardziej uniwersalnie... Np. podstawe do naszego tlumacznia heh... "kolo" stanowilo amer. slowo "dude" z nieco dluzszym stazem w jezyku niz nasze "kolo" w polskim ["dude" jest slowem kluczem, tak jak "koles", ale nie jak "kolo" - to zbyt mlode i jednak zbyt wasko znane slowo, zeby mialo zyskac miano klucza, a jesli nawet jest kluczem, to poki co niewiele drzwi otwiera] - ilez bardziej uniwersalnych tlumaczen i bardziej uniwerslangeo klimatu z zolwich wypowiedzi mozna bylo wydobyc/stworzyc. No zolwii darowac nie moge! I nie chodzi to o to, ze czepiam sie slowek, jesli ogolnie film wymaga jakichs slow - to okej, ale pchac cos tylko dlatego ze jest modne, do filmu animowanego... Heh... Tani chwyt. Niestety.
Co do fabuly - mniej skomplikowana i udziwniona niz np. Lilo&Stitch, ToyStory 2 czy Monsters Inc., ale sympatyczna, bardzo ciepla i wciagajaca, film dosc dobrze wywazony, postaci ciekawe - np. mieszkancy akwarium. Graficznie jest to przesliczne, jak wiekszosc rzeczy ze stajni PIXAR'a. Muzycznie rowniez [bardzo mnie ucieszylo, ze nie byl naszpikowany piosenkami, co uniemozliwilo specom od dubbingu ewentualna inwencje w tym miejscu, ktora - heh... analizujac zolwie... wiem, czepiam sie! :P - moglaby - wedlug mnie - nieco schrzanic film :)]. Ogolnie wielki plus dla calosci. Film zdecydowanie godny polecenia - warto obejrzec wersje zdubbigngowana, ale i oryginalna, poniewaz w takich przypadkach wieloplaszczyznowe porownanie jest dobra rzecza. Z pewnoscia obejrze go jeszcze kiedys [oczywiscie w polskiej wersji wyciszajac zolwie :P].