jeden ze słabszych filmów animowanych ostatnich lat; nie dorasta do pięt chociażby -epoce lodowcowej- czy -madagaskarowi- (ze względu na pingwiny i juliana, oczywiście).
Nemo jest skierowane raczej do młodszej publiczności.Co do postaci Doris (?)była cudowna, nie wiem czego się czepiasz O_O
żadnej doris się nie czepiam, nawet nie wiem, o którą postać chodzi, bo nie kajarzę w zasadzie nikogo ;)
Niebieska rybka cierpiąca na brak pamięci krótkotrwałej(WTF?) Ta która próbowała bratać się z rekinami,czy gadać z wielorybem po "wielorybiemu".
dzięki za wyjaśnienie i nie bierz mnie za ignoranta, ale zupełnie tego filmu nie pamiętam... choć na pewno oglądałem.
Nie biorę.Sama nie pamiętam większości filmów które oglądałam,bo po prostu nie były tego warte. Ta baja była przyjemna ale bez przesady.Z całego filmu pamiętam głównie tą rybkę O_O
Wg mnie właśnie spora część dorosłych, zwłaszcza rodziców powinna ją obejrzeć. Ja sama mam 24 lata i uwielbiam tą bajkę. Uważam że jest bardzo mądra, ciekawa i atrakcyjna pod kątem akcji, humoru i wizualnym. A Doris z Jej "waleńskim" dialektem rzeczywiście urocza i kochana, mimo jej nieustannie zanikającej pamięci;) Bardzo pozytywna postać.
Powiedziałabym, że jest na poziome "Epoki lodowcowej", a oba filmy znacznie lepsze od "Madagaskaru" (którego od przeciętności ratują tylko pingwiny i lemury). "Nemo" to jeden z najlepszych filmów animowanych zeszłego dziesięciolecia, wzrusza, bawi i poucza.
Słabizna, a dajesz 6?! I to pisze ktoś, kto ocenił oba Underworld'y i "final destination 2" na 9, a Wiedźmina (jedną z największych kompromitacji polskiego kina fantasy) na 8/10! Nemo być może nie jest filmem wybitnym, ale posiada świetny klimat, niesamowitą scenerię, b.dobrą grafikę i animację, masę pomysłów na przedstawienie świata podwodnego, oraz morał, który przy okazji nie jest suchy i nie boli. Obejrzałem go oczekując głupawych gagów i klasycznych motywów Disney'a/Pixar'a, a otrzymałem dobry film, który można polecić każdemu bez względu na wiek! Dla tych, którzy siedzą trochę w temacie informuję, że film na imdb posiada ocenę 8.1/10 (w porównaniu Herkules ma u nas 7.8, a na imdb - 6.8) Kto widział oba filmy, ten wie o czym piszę. Ci, którzy mają możliwość i znają j. angielski - polecam obejrzeć, jeśli jeszcze nie widzieli (polski dubbing jest popłuczynami wersji ang.)
na więcej niż 6 ten film wg mnie nie zasłużył i nie ma co się oburzać... ani czepiać moich ocen dla innych filmów.
-oszukać przeznaczenie- - prawda, każda część jest przewidywalna, bo bazuje na tym samym schemacie, ale moim zdaniem druga część została najlepiej zrealizowana i ma najciekawszy scenariusz.
jeśli chodzi o -wiedźmina- to może rzeczywiście film nie jest najwyższych lotów a tak wysoka ocena zależy od mojej słabości do powieści i opowiadań i do samej postaci geralta... :) a michał żebrowski się obronił. poza tym - "polskiego kina fantasy"? a jest takie?...
-underworld- to świetnie zrealizowana historia i nie mogę się doczekać kolejnej części :)
Ja się nie oburzam, ani nie czepiam, tylko stwierdzam, a to znaczna różnica :) Każdy sam pokazuje jak podchodzi do filmów i jaki ma gust poprzez oceny - jedni obiektywnie, drudzy emocjonalnie (czyli "jak bardzo go lubię", a od tego jest serduszko jako "ulubiony") Pozdrawiam. p.s. "polskiego kina fantasy" - jest, bardzo skromne, ale jest.
Wytykasz Mu filmy, więc się czepiasz. A jeśli oceniasz tak skrajnie i pewnie kogoś na podstawie tego, jak ocenił jakiś film i w ogóle i do tego nie widząc, dlaczego tak ktoś dany film ocenił i dodał np. dany film do ulubionych, to ja Ci współczuję.
To nie jest czepianie się, tylko zdziwienie. Czepiać to się można pierdółek, a tutaj chodzi o promowanie dobrego kina, bo inaczej producenci będą skupiać się na takiej rozrywce jaką mamy w znacznej większości dzisiaj w kinach. Jeśli masz takie skłonności do bycia obrońcą to proponuję studia prawnicze. Albo nie, bo skoro widzisz, że gdzieś oceniam "skrajnie i pewnie"..
Zdziwienie podszyte ironią i kpiną. Takie zachowania są zwyczajnie dziecinne i świadczą tylko o Tobie. Każdy ma prawo do posiadania własnego zdania i gustu. Szarobury1321 natomiast nie ocenił filmu "Gdzie jest Nemo" na mniej niż 5 czy jeden, więc nie ma się o co czepiać. Promować możesz jak najbardziej we własnym zakresie, ale nie masz prawa zmuszać innych w taki czy inny sposób do tego, aby posiadali i wyrażali to samo zdanie co Ty. Tyle w temacie. A uwagi typu końcowych zachowaj sobie dla siebie, bo są strasznie infantylne. To nie kwestia obrony, tylko popieranie praw danej osoby i tyle. Ja gdybym nie miała racji w jakieś kwestii wolałabym, żeby powiedziało mi to kilka osób, bo by mi to coś powiedziało, ale Ty jak widzę będziesz do upadłego trwał przy swoim niezależnie od wszystkiego, ale to już Twój problem.
Ps. Sam też tego filmu nie oceniłeś, więc czemu czepiasz się innych? Tak Ci zależy niby na wiarygodności ocen, a mam wrażenie że specjalnie zaniżasz ocenę wielu filmów nie rewanżując się do tego dobrymi ocenami filmów, które zasługują na docenienie. To nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwym i adekwatnym ocenianiem, jedyne co to z hipokryzją.
Nie ma w tym ani krzty kpiny. Taak, znam to :) Dzisiejsza moda na wmawianie komuś, że jest dziecinny itd. Mniej nerwowości życzę. Jak byś nie zauważyła to nie zmuszam nikogo do zmiany swej oceny, czy zdania. Tam jest zdziwienie + wyrażenie swojej opinii. Zwracam również uwagę na to, że wiele osób ocenia filmy wysoko, bo je lubią. To problem filmweb'u i nie zmienisz tego pisząc swe kolejne nerwowe wypowiedzi. To jest szerszy problem, którego być może nie widzisz, ale może kiedyś dostrzeżesz. Z góry zakładasz, że nie mam racji - interesujące. Ilość nie oznacza jakości tych ocen. Nie będę o tym szerzej pisał, bo zbyt wiele jest już takich tematów na filmwebie, a Ci, którzy często je poruszali założyli nawet swój osobny ranking top 100 filmów. Nie musi Cię obchodzić zdanie innych, bardziej wymagających widzów, ale nie bądź ignorantką. Wiele osób opiera się na tych ocenach i najczęściej są zawiedzeni (np. moi znajomi). Czy to źle chcieć, by każdy wyrabiał sobie trochę krytyki odnośnie filmów?
P.s. Film oceniłem na 7, nie wiem jak szukasz i na jakim jesteś stopniu zaawansowania obsługi filmwebu. Druga rzecz - nie zaniżam specjalnie ocen. To są moje oceny, bo tak podchodzę do filmów-krytycznie. Bardzo doceniam wartości płynące z produkcji i każdy drobny element. Jest paru innych użytkowników, których oceny to: większość filmów na "1", a parę ulubionych na "10". To jest zaniżanie ocen i podejście lekceważące do produkcji.
Nie czepiał się. kolega nie powinien wygłaszać opinii, że film jest słaby i nie zasłużył na więcej niż 6, skoro uwiódł dziesiątki milionów na całym świecie, podczas gdy ocenia wiedźmina ( który na świecie i w Polsce uważa się za kompromitację, jak słusznie stwierdził Luke ) wyżej niż Avatara, najbardziej kasowego filmu wszechczasów, który przebił każdą z części Gwiezdnych Wojen... Troszkę obiektywizmu.
Jeśli jednak Szarobury wyrażał swą opinię, powinien zacząć od obiektywnego pytania czy innym się podoba i dlaczego, może też wyjaśni co mu się nie podobało, a tutaj od razu wiadomo, że tylko trolluje i nasłuchał isę od kolegów. Zapytano o Doris a on nie skojarzył postaci... To jakieś żarty? To troszkę żenujące i na takiej samej zasadzie:
"Dwóch amerykanów spotyka się w barze.
- Wybory w Rosji wygrał Putin! Znowu on...
- To on już był prezydentem?"
No proszę cię. Widać, że nie ma chłopak pojęcia o filmie...
Ja się nie zgadzam z Twoją opinią ale szanuję. Mnie "Gdzie jest Nemo" podobał się bardziej niż takie "Zaplątani" np.
Popieram w 100% a już zwłaszcza jeśli chodzi o dubbing. Trzepiecińska była dobra, ale DeGeneres wymiotła. Praktycznie wszystkie teksty są jej autorstwa więc wiadomo, że Dori jest przekomiczna (zwłaszcza biorąc pod uwagę dodatkowo mimikę tej rybki) :)
Tylko, że w tamtej wypowiedzi nigdzie nie doceniam dubbingu pl :D Mamy świetnych aktorów, jeśli chodzi o głos, natomiast przeważnie to co oryginalne jest lepsze.
Dokładnie tak. Gdzie jest nemo to nie jest typowa komedyjka animowana, to w sumie poważny film o istotnych sprawach podany w przyswajalny sposób zarówno dla dzieci jak i rodziców. W tym filmie humor jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. A poza tym wyższość Nemo nad wszystkimi innymi komputerowymi animacjami z tamtego okresu widać właśnie po... poziomie animacji. Polsat niedawno nadawał Epokę lodowcową w HD. Strasznie się ten film zestarzał.
Ja dałem 9/10 z sentymentu. To był właściwie mój pierwszy film animowany na którym byłem w kinie (w 1 klasie podstawówki na wycieczce szkolnej), bardzo mi się spodobał, a teraz jest dla mnie po prostu klasyką, tak samo jak Toy Story. Do tego dokładam jeszcze "Mój brat niedźwiedź" i są 3 ulubione, animowane filmy mojego dzieciństwa. :)
No i Nemo jest legendą - przecież jak się przychodzi do sklepu i widzi rybkę tego gatunku, to nigdy nie używasz nazwy gatunku (błazenek jakiś tam), tylko po prostu mówi się - Nemo. ; D
Film jest genialny, widziałam go z 10 razy. Z "nowszych" animowanych dla mnie na równi z Epoką Lodowcową. Polecam bez dubbingu, w sumie tylko w tej wersji oglądałam i był prześmieszny. Doris wołająca wieloryba, czy cóż to tam było - super : ).
Słabszy..? Wybacz ale mam nieco inne zdanie. "Nemo" opowiada o miłości przyjaźni i braterstwie. Morał trzeba odkryć samemu, nie jest podany jak na tacy "zeby tylko gupie cieciacki zlozumialy". Nad tym filmem można się zagłębić. Do tego dochodzi świetna animacja i fantastyczne dialogi. Jak dla mnie 8/10, na równi z Madagaskarem i IcAg
Ok. Wiem, że najbardziej znane statuetki nie są wyznacznikiem jakości filmu, ale "Finding Nemo" nie zdobył li tylko jednego oscara. Mnogości innych nagród nie uważam tu za przypadek.
Dlaczego zaśmiałem się tak ostentacyjnie? Ponieważ według mnie "Epoka lodowcowa" jest dużo słabszym filmem od "Gdzie jest Nemo". Miałem znajomego, który w "Ice age" uwielbiał sceny z żołędziem i oczywiście sepleniącego Cezarego P. w roli Sida. I głównie tylko te dwa fakty pamiętam z tego obrazu. Obejrzałem raz i mi wystarczyło. Natomiast "Gdzie jest Nemo" pamiętam w większości, ponieważ oglądałem go kilka razy (jeden z moich lepszych zakupów, gdzie do makulatury dołączają płytę).Rzadko kiedy oglądam niemal cały film z uśmiechem na twarzy. W tym przypadku przychdzi mi to samo z siebie gdyż niesamowitego klimatu tam mnóstwo. Wracając do sedna - uważam, że największa przepaść między tymi filmami to montaż. Dalej powiedziałbym, że fabuła i ścieżka dźwiękowa. Ciągle dobrze pamiętam fantastyczne skrzypce lecące w tle, kiedy Marlin próbuje wydostać się z brzucha wieloryba (znów klimat...). Dla mnie porównać oba filmy to coś jakby porównać McDonald's do restauracji "Gusteau's" ;) Zupełnie nie ten kaliber.
Nie mogę się nie zgodzić. Film należy do klasyki i jest jednym z pierwszych w pełni animowanych filmów. Wrył mi się pamięć ponieważ był to jeden z pierwszych filmów na jakich byłam w kinie. Klasa sama w sobie. Tylko tak mogę to podsumować. Wszystkie argumenty zostały już wymienione powyżej :)
"Film należy do klasyki i jest jednym z pierwszych w pełni animowanych filmów."
Jednak chyba czegoś zabrakło w tym zdaniu - np. komputerowo animowanych, bo tradycyjna animacja ma jednak dłuuuugą historię. ;]
Poczułam się też trochę jak mamut, bo automatycznie zaliczasz "Nemo" do klasyki, a dla mnie to nadal jeszcze nowsza półka i nowoczesność w domu i zagrodzie. ;]
Ej. Może w pierwszej dziesiątce, a i to bardziej na końcu. Ale napisać, że jeden z pierwszych to takie troszkę drobne nadużycie... ale chyba się czepiam drobnego szczegółu.
trafiłeś w sedno, ostatnimi czasy dobrych filmów animowanych jest całkiem sporo, ale Nemo ma w sobie coś więcej niż tylko parę zabawnych tekstów. To taki film, który naprawdę pozostaje w pamięci i ma coś do przekazania.
Po prostu nie jest to zwariowana komedia, jak wymienione tytuły. Porównywać je to jak porównywać "Samych swoich" do "Nagiej broni".
Animację ciężko nazwać gatunkiem, to raczej forma jest, podobnie jak np. "film czarno-biały". W animacjach jest przecież taki przekrój gatunków jak w flmach aktorskich. A że 99% animacji amerykańskich to komedie (lub musicale) to inna sprawa.