SPOILERY

Właśnie wróciłem z kina. Nie mogę wyjść z podziwy, że to aż tak dobrze udało się twórcom pokazać ogrom tej fascynującej i złożonej historii. A jest ona na porażająco wysokim poziomie. Zarówno reżyseria, scenariusz jak i efekty specjalne wgniotły mnie w fotel na cały seans. Andy Serkis jest wielki. John Lithglow również. A scena w której Ceasar powiedział NIE! - czegoś takiego nie widziałem od czasu zmiażdżenia ludzkiej czaszki przez terminatora w drugiej części. Ciężko mi zebrać myśli, ale to dlatego, że było tego aż tak wiele, tych niezwykłych scen oczywiście, że nie wiem na czym się skupić. Zadziwiające, że udało się odwołać do legendarnych części sagi. Jest mowa o locie w kosmos i zaginięciu pilota, jest Charlton Heston, Ceasar trzyma w łapie miniaturkę Statuy Wolności... Dla fanów sci-fi to pozycja obowiązkowa. Mórowany Oscar za efekty specjalne i zapewne sporo nominacji w innych kategoriach. Jestem ciekaw Waszych opinii.

P.S. Byłem również na "Kapitanie Ameryce", który choć dobry, pozostaje daleko w cieniu za "Genezie Planety Małp". Więc jeżeli lubisz spoilery (czytasz ten tekst przed obejrzeniem obu obrazów lub widziałeś Capa i jako fan sci-fi poczułeś lekki niedosyt) wybierz film o małpach. Wart każdego grosza.