nie ma żadnej wojny w tym filmie małpy walczyły o wolność i uciekły w las...jeśli mowa o wojnie bo las im nie będzie wystarczał to raczej mowa o drugiej części jeśli powstanie :) w końcu wiemy, że małpy zdominują ziemię ale na razie zdominowany las w S.F. Ale czemu San Francisco? Nie mógł być Nowy Jork skoro w oryginalnej Planecie Małp na końcuwce z piasków wystaje żelazna statua wolności?:)
teraz zauważyłem i przepraszam za błąd końcówkowy, zauważyłem go, gdy czytałem odpowiedź:( A co do filmu to nie rozumiem dlaczego w Hollywood nastała teraz taka moda na wyjaśnianie spraw, których nie powinno się wyjaśniać. Właściwie to nawet nie NIE ROZUMIEM bo chodzi o brak oryginalnych pomysłów. Chodzi bardziej o to, że najczęściej z tych ich genez wychodzi kupa i nikomu tam za oceanem to nie przeszkadza. Ten film na szczęście nie jest zły, ale cierpi na chorobę zwaną "Mogę być czymkolwiek" co w filmie jest smutnym zjawiskiem - gdyby film nie był w jakiś sposób związany z oryginalną Planetą Małp oceniłbym go lepiej, ale niestety jest związany i historia w nim opowiedziana traci, chociaż mogła być początkiem czegoś całkiem innego, niż Planeta...to co było niedopowiedziane stało się faktem i trzeba się z tym pogodzić, a ja lubię sobie jednak pofantazjować na temat tego dlaczego stało się to co się stało....to się tyczy wielu filmów, a wyjaśnianie psuje zabawę i sprawia, że przestajemy myśleć. Tylko jak przejść obok tego czegoś co popełnił Burtona?? A może jest inaczej - może chodzi o to, że ludziom już nie wystarczy niedopowiedzenie, bo przestają całkowicie myśleć, muszą mieć pokazane dosłownie o co chodzi, żeby się zastanowić do czego może prowadzić np. znęcanie się nad zwierzętami bez względu na to jaki cel ma to co robimy? Tylko co jak wizualizacje nie wystarczy? zapędziłem się i pewnie nikt tu już nie napisze słowa:)
Nie sposób się z Toba nie zgodzić, ale i tak mam bardzo dobre wrażenia po seansie tego filmu.
Obrazu Burtona nie widziałem (chyba na moje szczęście) i jakoś mi do niego nie spieszno, genezę obejrzałem ze względu na bardzo pozytywne opinie mojego kolegi. No i rzeczywiście nie zawiodłem się. W filmie mogę się nie podobać efekty specjalne (sztuczność?) i nawiązanie (chyba bardziej tytułem) do oryginału, ale co ja poradzę, że oglądając ten obraz kibicowałem Cezarowi i jego 'trupie'. Niby nic odkrywczego w tym filmie nie ma, ale ogląda się go z wielkim zaciekawieniem. Moja ocena może na wyrost, ale coraz trudniej we współczesnym kinie komercyjnym o dobre czy też bardzo dobre filmy. A ten, moim zdaniem, się do nich zalicza, stąd ocena 8/10.
Pozdrowienia
Dlaczego wszyscy porównujecie do filmu Burtona?? Oryginalna PLANETA, to film z 1968 roku z Hestonem.
A małpy od czegoś musiały zacząć...najpierw las, a potem polowanie na resztki ludzi, którzy nie umarli na wirus AE113.