Sama koncepcja sterowania pogodą na tą skalę przy naszej technologii jest absurdalna. Przedstawione w filmie tempo reakcji pogodowych na działanie satelitów oddaje skalę gotowania naparstka wody na indukcji na zasadzie: włączamy - 1 sekunda i woda wrze, wyłączamy - 1 sekunda i woda jest zimna.
Absurdalna jest również skala instalacji sieci na orbicie - nie wiem, czy Ziemia ma na tyle zasobów surowcowych, żeby zbudować choćby 1/1000 z tego co pokazano. Ekonomicznych z pewnością jeszcze mniej. Na koniec pokazane zjednoczenie całej ludzkości i wspólne zarządzanie stacją. No ludzie, serio? W dzisiejszych czasach, gdy Polak nienawidzi innego Polaka? I cały świat jednością?
Jest w tym filmie dużo więcej rzeczy nie do ogarnięcia, i to bez czepiania się, a po prostu ewidentnych: gra aktorska, dialogi, patos, łamanie praw fizyki.
Wiem, że w filmach katastroficznych jest dużo przegięć, ale to tutaj, to kpina z widza.
Dałem 2 gwiazdki, bo grali Ed Harris i Andy Garcia. Nie wiem tylko po co.