Co mi się nie podobało? Na pewno te chotyczne przeskoki w czasie - najpierw 1988, później 1968, za chwilę kolejna podróż w czasie, tym razem do 1939, potem 1964 i tak przez cały film, pogubić się można; brak tu jakiejś konsekwencji. Chadwick Boseman zagrał świetnie, jednak czegoś brakowało temu filmowi. Wydaje mi się, że reżyser wybielił postać Browna, który słynął ze stosowania przemocy, a jego uzależnienie od narkotyków też pominięto.