Dario trzyma poziom 'Matki łez', co w tym przypadku oznacza nie trzymanie go w ogóle. Innymi słowy znowu wydalił z siebie coś, co przypomina swą niezamierzoną autoparodię. 'Giallo' jest ślamazarne na poziomie tempa, fabularnie bełkotliwe, beznadziejnie zagrane (Brody przez cały film z tą miną: "co ja tu k**** robię").
To oczywiście ogólniki, ale ten film naprawdę na nic więcej nie zasługuje. Podobnego syfu tanie wytwórnie naprodukowały już wystarczająco wiele. Półtorej godzinna męczarnia.
Niestety muszę się zgodzić,film rzeczywiście bardzo słaby.Szczególnie smutne jest to ,że tytuł sugerował coś w rodzaju hołdu dla gatunku,a ja spodziewałem się powrotu Argento w wielkim stylu.Dostałem za to kuriozum ,które przypomina rozrośnięty do rozmiaru filmu ,niezbyt dobry odcinek Masters of Horror.O ile żaden z elementów "Giallo" nie porywa ,to najsłabiej wypada scenariusz,który jest wyjątkowo kiepską i nieciekawą historią.Aktorstwo nigdy nie było najmocniejszą stroną filmów Argento,a w "Giallo"(które nota bene ma świetną obsadę) jest bardzo drewniane(Brody faktycznie wygląda jakby zastanawiał się "co ja tu robię" ,ale akurat wcale mu się nie dziwie).Podsumowując film bardzo poniżej przeciętnej ,daje 3/10 z sentymentu do niegdyś wielkiego Dario Argento.Pozdrawiam