Film lepszy niż zapowiadający go zwiastun. Spodziewałem się miałkiej kupy, a wyszedł wzorowy produkt "od zera do bohatera" dla ośmiolatków. Taki trochę Karate Kid tylko zamiast karate walczą roboty. Dodatkowo, na pierwszym planie, mamy relację półsieroty z ojcem, który przez jedenaście lat nie interesował się synem. Jak na kino dla najmłodszych muszę pochwalić Jackmana. Zagrał wzorową kanalię. Cwaniak, kombinator i nieudacznik, który nawet jak wygrywa - budzi moje obrzydzenie. Na koniec miało być miło i rodzinnie ale nadal postać nie wzbudziła mojej sympatii. Dzieciak gra poprawnie, niezłe ziółko ale szału nie ma. Gdzieś tam w tle Kate z Losta robi to co zwykle. Maślane oczy i powłóczyste spojrzenia. Jedyne co mi nie grało to walki robotów i ich bezsens. Raz, że sterowanie wyglądało na idiotyczne. A to jakiś dziwny joystick, a to głosowo, a to cieniowanie, a to jakieś mini kabiny jak w samolocie. Poza tym najpierw słyszymy, że taki boks jest lepszy, bo show, więcej agresji i jakiś straszny rozpierdziel, a potem widzimy legalne walki zawodowców, które zasadami są identyczne z klasycznym boksem. Nadal więc nie kumam czemu jedno zastąpiło drugie. To jednak bez różnicy. Bałem się dwóch godzin katuszy, a wyszła rozrywka na nieżenującym poziomie.