FIlm bardzo słaby. Akcja gdzie tu w filmie jakaś akcja była? Nie licząc pobicia głównego bohatera.
Chyba oni akcji nie widzieli.Totalne dno.
Coś Ci gościu się nie podoba? Jedno gówno gorsze od drugiego. Każdy ma swoje zdanie. Obejrzałem setki filmów i znam się na dobrych filmach akcji.
Przestań cweliku tak histeryzować. Na każdym tremacie lamentujesz jakby ci jajka urwali. Opamiętaj się i przestań trollować.
Drogi Awejdo jak będziesz tak podskakiwał, to ci stringi z zadka spadną. Twoje trzepakowe przemyślenia dotyczące filmów nie zrobią z ciebie ani krytyka, ani inteligenta. Jak na razie robią z ciebie jedynie mentalnego analfabete.
Pozdrawiam serdecznie
Akcja? Ten film jest o Walczących Robotach a to miałeś praktycznie przez cały film. Więc czego ty tu szukasz...
Człowieku. Ten film miał być filmem akcji a nie jakimś filmem po za stylem. Jak się nie znasz to się nie udzielaj.
Akcja była , mniejsza ale była. To nie jest film o zabijaniu i niszczenia miasta.
ja koledze polecam wrócić do książek ze szkoły i poczytać trochę o rodzajach i gatunkach dzieł - wracając do korzeni, to każde dzieło sceniczne jest dramatem... potem dzielimy na gatunki, np tragedia lub komedia; filmy akcji mają tyle samo odmian co rock w muzyce... w opisie filmu mamy dramat - są przedstawione uczucia, relacje, dramatyczne przeżycia (rozstanie z ojcem, porażka, pobicie itd); mamy Sci-Fi, czyli jak kolega nie wie, to mowa o rzeczach nie istniejących, wyimaginowanych, fikcyjnych; akcja - film, w którym akcja się zmienia, przyspiesza, zwalnia, zmienia kierunek itd. - i to wszystko w tym filmie było; filmy akcji to nie mordoklepki, sieczki z piłą łańcuchową, albo wysadzanie wszystkiego dookoła; kolega myli pojęcia... i nie interesuje mnie ile filmów obejrzałeś, bo po pierwsze liczy się jakość tych filmów, a nie ilość; po drugie znam kierowców co przejechali setki tysięcy kilometrów i potrafią szkody na drodze na robić, a znam takich co mają przeciętne wyniki a są o niebo lepszymi kierowcami - to tak a propo przechwalania się ilością obejrzanych filmów... zgadując po nicku jesteś albo 97 albo 99 rocznik? bo raczej 99 lat nie masz, bo poziom wypowiedzi świadczy o czymś zupełnie innym... 997 to jeszcze mi się z policją kojarzy... jeśli trafiłem z rocznikiem, to jesteś jakieś 16-18 lat za mną, a zakładając średnie zainteresowanie wcześniejszymi dziełami/utworami nie wiesz co to są filmy akcji... zakładając, że zacząłeś wcześnie oglądać filmy to był rok 2000 któryś - to już nie były filmy akcji tylko efekty specjalne... pooglądaj stare, dobre filmy akcji, gdzie większość efektów była robiona na prawdę, ewentualnie na modelach w przypadku rozwalania miasta, a nie grafiką 3D w komputerach... poziom Twojej irytacji przypomina mi irytację mojej bratanicy podczas próby ograniczenia jej dostępu do FB... kończy podstawówkę w tym roku
Lol nawet nie będę tego czytał. Tych głupich tekstów. To że kogoś uderzyli to znaczy że film jest filmem akcji. To moda na sukces też jest filmem akcji bo tam też czasem ktoś kogoś uderzy, zastanów się dziecko.
no tak można wywnioskować po Twoich zarzutach wobec Gigantów ze stali, bo ja tak nie napisałem - masz kolego problemy z czytaniem ze zrozumieniem; ja napisałem że filmem akcji jest film w którym występują nagłe jej zwroty, przyspieszenia i zwolnienia; w każdym filmie jest akacja, ale na pewno filmem akcji nie będzie film w którym akcja jest rzekłbym monotonna, posuwa się jednym tempem; poza tym dużo też zależy od pozostałych elementów, które mogą się przyczynić do sklasyfikowania filmu jako sensacyjny albo dramat... to jest jak z muzyką - jeden bit, zmiana tempa może sklasyfikować utwór pod inny gatunek muzyczny... pomijam już fakt, że dzisiaj zarówno w filmach jak i w muzyce gatunki się miesza i to dogłębnie...
i na przyszłość najpierw poczytaj, potem udzielaj odpowiedzi, bo odpowiadanie na cudzą wypowiedź bez przeczytania jej to jest jak... nawet nie wiem do czego to porównać...
"Właśnie ja koledze polecam wrócić do książek ze szkoły i poczytać trochę o rodzajach i gatunkach dzieł"
A co to? Właśnie napisałeś.
nie wiem ile filmów obejrzałeś ale na bazie ocenionych mogę stwierdzić, że masz bardzo jednokierunkowy obraz filmów akcji - Azja...
SF to gatunek obejmujący faktycznie rzeczy nieistniejące, ale również niepodważające już istniejących praw i wiedzy naukowej. Np. "2012" nie jest science-fiction, ponieważ tam praktycznie wszystkie elementy nauki zostały połamane. Podobna sprawa tyczy się "Obcego". Oba te filmy zaliczyć można do fantastyki, lecz na pewno nie do naukowej. Fantastykę dzieli się niestety mylnie tylko na dwa rodzaje: fantastykę naukową, która obejmuje ufo, obcych, inwazje, statki, roboty, oraz inne rzeczy, oraz fantastykę klasyczną, którą ogranicza się do elfów, krasnali, goblinów i innych. Tak jednak nie jest : )
OK :) tyle, że w takim układzie wprowadzają nas w błąd twórcy filmów albo ich deweloperzy, bo wszędzie widzę tylko Sci-Fi ;) Specem od fantastyki nie jestem, ale z fantastyką naukową się zgodzę - powinna zawierać elementy współczesnej nauki. Nie zgodzę się jednak z tym, że nie może łamać obecnie znanych praw, na przykład fizyki, bo w końcu to fantastyka - fantazjujemy na temat przyszłej wiedzy ludzkości, a nikt nie wie jaka ona będzie ;) Na moje szczęście (chyba) nie oceniałem filmów fantasy pod kątem łamania praw fizyki. Pomijam już kompletnie fakt, że patrząc względem tego to każdy film powinien być określony mianem fantasy, a w szczególności Szklana pułapka, seria z Bondem, MacGyver (rzekomo wykorzystujący fizykę) - słowem wszystkie filmy wykorzystujące efekty specjalne, poczynając od rozwalania zamka do drzwi pistoletem. Polecam Pogromców Mitów na Discovery ;)
Cóż, z tymi filmami jest taka sama sprawa jak z filmami akcji przez Ciebie wyżej opisanymi - na dobrą sprawę każdy film ma jakąś akcję i na tej podstawie można by wszystko walnąć do działu akcji. Oczywiście, nie można popadać w skrajności i takiego np. "Obcego" można zaliczyć do fantastyki kosmicznej, która nie opiera się na elemencie SCIENCE, tylko COSMOS, można to nazwać... Cosmo-fiction ; ) Można też stworzyć Alien-fiction dla określenia każdego filmu z obcymi, czy to my atakujemy ich, czy oni nas, czy sobie gadamy i żyjemy obok siebie. Z kolei "2012" to w żadnym razie science-fiction (bo z nauką to nie ma nic wspólnego), a raczej typowy przedstawiciel gatunku katastroficzny ; )
właśnie tak myślę nad tym całym science i fiction i dochodzę do wniosku że filmy science-fiction nie muszą opierać się na nauce i znanych prawach, bo jak sama nazwa mówi nauka-fikcja, czyli można to też odczytać w drugą stronę => film zawierający elementy fikcyjnej nauki, czy też nauk fikcyjnych, nieistniejących... tak ja to rozumiem
Cytując z angielskiej Wikipedii:
"Science fiction is largely based on writing rationally about alternative possible worlds or futures. It is similar to, but differs from fantasy in that, within the context of the story, its imaginary elements are largely possible within scientifically established or scientifically postulated laws of nature (though some elements in a story might still be pure imaginative speculation)."
Polska i hiszpańska Wikipedia + Encyklopedia Powszechna mówią to samo, tak więc science-fiction może zawierać elementy na chwilę obecną nieistniejące, lecz których istnienia nie zaprzecza nauka, oraz które nie podważają obecnej wiedzy naukowej.
problem właśnie polega na tym, od czego zacząłem temat - dowolnego tłumaczenia z j.angielskiego, a zwrot sci-fi w żaden sposób nie jest tłumaczony, jest zapożyczony itd. nie wiadomo więc tak na prawdę czy to jest naukowa fikcja, czy fikcyjna nauka... a co do wikipedii nie raz przekonałem się o tym jakie tam ludzie brednie piszą - problem wiki polega na tym, że każdy może tam wrzucić co chce i nie wierzę w to by ktoś poza userami to weryfikował - czyli jak ja napiszę że Słońce to gwiazda, a ktoś stwierdzi inaczej, to zrobi korektę... z naukami jest jeszcze jeden problem - wiele zwrotów w jakimś języku jest nieprzetłumaczalnych - wiem z doświadczenia, bo na studiach prosiłem wykładowcę, żeby mi wyłożył dane prawa fizyki po polsku - nie umie i sam mi to powiedział... prawo napisał Niemiec, lub Anglik i koniec, mam się nauczyć w obcym języku... inna kwestia, że wiele praw, przynajmniej z fizyki, to czyste założenia, co prawda zgodne matematycznie, ale w żaden empiryczny sposób nie potwierdzone... i tu mi się nasuwa Matrix - Twórca chciał stworzyć dzieło idealne (matematycznie), ale złożoność ludzkiej natury sypała system, a jak dobrali go pod ludzi, to powstawała anomalia - Wybraniec... a potem system sam znalazł równowagę - Antywybrańca => Smitha... nauka i sci-fi bardzo dobrze się uzupełniają, bo jedno nakręca drugie, co nie wyklucza faktu, że często jedno i drugie bazują w wielu przypadkach tylko na fikcji, przypuszczeniach... prosty przykład - Ziemia jest okrągła => czy stojąc na jej powierzchni da się to jednoznacznie określić? nie... za to wylatując w przestrzeń kosmiczną już tak... można było spekulować że Ziemia jest kulą i do tego latającą w okół Słońca, bo żadne ówczesne badania nie były w stanie tego potwierdzić na 100%... to tak samo jak my dzisiaj spekulujemy na temat światów równoległych, czy też zakrzywiania czasoprzestrzeni... ileż to ja się nasłuchałem na fizyce o przestrzeniach n-wymiarowych... a ja się pytam na jakiej podstawie można wnioskować, że jest ich n wymiarów? ja se mogę wymyśleć tryliard wymiarów (jest taki rząd liczbowy w ogóle?) jak mi przyjdzie ochota, bo za wymiar przyjmę cokolwiek, poczynając od szerokości, a na masie kończąc... wracając do filmów - szczerze nie znam filmu, który nie bazowałby na znanych prawach fizyki, może będzie trochę takich co za bardzo nagięły te prawa, ale nie ma wg mnie filmu, który opowiadałby jakąś historię bez wykorzystywania znanej nam wiedzy, bo po prostu byłby nie zrozumiały dla (bez urazy) szarej, nie wymagającej masy, do której jest kierowana większość komercyjnych filmów - muszą one bazować na rzeczach, które ludzie znają...
nie twierdzę bynajmniej, że cytat jest zły, mam zdanie jakie mam, cytat się przyda do przemyśleń... mam tylko nadzieję, że ktoś kto tłumaczył angielski tekst nie korzystał z google translatora ;)
przeczytałem waszą wypowiedź i muszę powiedzieć, że cieszę się, że są ludzie którzy na internecie podchodzą humanitarnie do takiego typu spraw (mam na myśli awejda997) tacy ludzie jak on są plagą internetu. Tworzą niepotrzebne problemy, kłótnie i spory nie zastanawiając się nad ich skutkami. Większość ludzi daje się wciągnąć w ten wir ale tutaj muszę przyznać, że pan ładnie poprowadził rozmowę z kolegą. Ciesze się, że są jeszcze tacy ludzie bo patrząc ostatnio na komentarze jest ich coraz mnie :)