Oj dawno tak się w kinie nie umęczyłem. Zacznę od tego, że sam film świetnie się zapowiadał, pierwsze sceny batalistyczne z inwazji rzymskiej to było tak co mnie niewątpliwie wbiło w fotel, ale i zasmuciło swoją gwałtownością. Poznajmy głównego bohatera i jego żonę i minutę później ona jest już martwa a on leży poobijany pod pokładem statku - zdecydowanie po łebkach i za szybko toczy się tutaj akcja (gdyby był to jedyny problem tej produkcji to bym przymknął na to oko).
Niestety im dalej w las tym gorzej, szalę goryczy przelała scena z wodnego świata 2 a nie wróć, to tylko pół Adriatyku przepompowanie do koloseum wraz z lokalną florą i fauną, scenarzyści to chyba się za dużo szczękami inspirowali. Niestety to nie koniec minusów, na to nawet nie początek, ale nie będę tu się rozpisywał o wszystkim a jedynie na koniec muszę zganić główny wątek z obaleniem cesarzy, w ciągu 2 dni mieliśmy 3 cesarzy i jedna małpę która władała imperium rzymskim hehe. Akcja gna i nie bierze jeńców, niczym Zygzak McQueen w swych najlepszych latach.
Reasumując:
+ bardzo obiecujący początek
- za dużo idiotyzmow np. dopuszczanie dopiero co pojmanego niewolnika do cesarza na odległość metra (scena gdy nasz główny bohater bił się w tym pałacu), czy też rekiny w koloseum
- akcja gna jak szalona i żaden wątek tak na prawdę nie jest rozwinięty i odpowiednio zakończony
- 3 cesarzy i małpa i władzy w TK wszystko w przeciągu dwóch dni
- humorki głównego bohatera, który w 15 minut zmienia swoje zdanie o 180°